ďťż
Czy juz wszyscy wyjechali z Polski?!
ďťż
Start
takie tam...
 
Mam wrażenie, że chyba wszyscy juz wyjechali z Polski.
Wszyscy, którym się chce pracować i mają głowę na karku.

W Łodzi mamy pracę dla projektantów maszyn, technologów,
handlowców...

-----> [url]www.imakor.com[/url] ___ w sekcji "kariera"

Ale jeśli tak dalej będzie, że w Polsce nie znajdziemy chętnych, to

zamykamy tutaj produkcję i przenosimy ją np. na Słowację, albo do
Estonii.

Ciekawe tylko... kto ostatni zgasi światło w IV RP.
....

Jeśli jednak szukasz dobrej pracy w Łodzi, a nie w na zmywaku w
Anglii - przyślij do nas swoje CV.

-------> [url]www.hf-welders.com[/url]



[email]website@hf-welders.com[/email] napisał(a):[color=blue]
> Mam wrażenie, że chyba wszyscy juz wyjechali z Polski.
> Wszyscy, którym się chce pracować i mają głowę na karku.
>
> W Łodzi mamy pracę dla projektantów maszyn, technologów,
> handlowców...
> [/color]

tak, tak, podobno pracy jest pełno... tylko nikt nie mówi, że to jest
praca dla spawacza za 600zł miesięcznie. Jak ktoś ma za takie pieniądze
pracować to woli wyjechać.

sg


Użytkownik <website@hf-welders.com> napisał w wiadomości
news:1153136702.178429.265030@h48g2000cwc.googlegroups.com...[color=blue]
>Ciekawe tylko... kto ostatni zgasi światło w IV RP.[/color]

Jarek albo Lechu.
pozdrawiam

[email]website@hf-welders.com[/email] napisał(a):
[color=blue]
>
> Jeśli jednak szukasz dobrej pracy w Łodzi, a nie w na zmywaku w
> Anglii - przyślij do nas swoje CV.[/color]

Az zajrzalem na wasze www, coz... ludzie z poszukiwanymi przez was
kwalifikacjami - jesli zdecydowali sie na wyjazd do UK i znaja co nieco
angielski/FCE chyba wystarczy - to raczej nie pracuja tutaj na zmywaku,
tylko w branzy - moze zaczynaja od nieco nizszych stanowisk niz mogliby
dostac u was, ale za to od o wiele wiekszych pieniedzy.

Zbyszek



Zbyszek Tuznik napisał(a):
[color=blue]
> Az zajrzalem na wasze www, coz... ludzie z poszukiwanymi przez was
> kwalifikacjami - jesli zdecydowali sie na wyjazd do UK i znaja co nieco
> angielski/FCE chyba wystarczy - to raczej nie pracuja tutaj na zmywaku,
> tylko w branzy - moze zaczynaja od nieco nizszych stanowisk niz mogliby
> dostac u was, ale za to od o wiele wiekszych pieniedzy.[/color]

Zresztą wcale nie trzeba wyjeżdzać do UK. W zachodnich koncernach
mających siedziby w łódzkim jest sporo wakatów dla ludzi z takimi
kwalifikacjami, płace też da się całkiem niezłe (tzn. nie takie jak w UK
ale sporo powyżej polskiej średniej krajowej) wynegocjować.

pozdrawiam

>Jeśli jednak szukasz dobrej pracy w Łodzi, a nie w na zmywaku w[color=blue]
>Anglii - przyślij do nas swoje CV.[/color]

Ciekawe, czy w Łodzi dostałbym pracę za 9216 zł netto (liczone przy kursie
funta 5,76 zł).
Pracuje w Anglii, ale nie na zmywaku.
--
wojtek

Wojtek napisał(a):[color=blue][color=green]
>> Jeśli jednak szukasz dobrej pracy w Łodzi, a nie w na zmywaku w
>> Anglii - przyślij do nas swoje CV.[/color]
>
> Ciekawe, czy w Łodzi dostałbym pracę za 9216 zł netto (liczone przy kursie
> funta 5,76 zł).
> Pracuje w Anglii, ale nie na zmywaku.[/color]

Ale mieszkanie mozesz wynajac za 100GBP, cale, a nie pokoj na tydzien,
piwo kosztuje 0,5GBP w Pubie, a bilet miesieczny 15GBP itd itd
Co kraj to obyczaj ...

Pozdro
Igus'

Igor Kotlicki napisał(a):
[color=blue]
> Ale mieszkanie mozesz wynajac za 100GBP, cale, a nie pokoj na tydzien,
> piwo kosztuje 0,5GBP w Pubie, a bilet miesieczny 15GBP itd itd
> Co kraj to obyczaj ...[/color]

Jasne, dlatego tez czesc wynagrodzenia wydawana na sprawy
socjalno-bytowe czyli wlasnie mieszkanie, komunikacje, fryzjera i ew.
jedzenie mozna sobie przeliczac po kursie 1GBP=1pln, ale za to, to co ci
zostaje...

pozdrowionka

Zbyszek

[color=blue]
> Zresztą wcale nie trzeba wyjeżdzać do UK. W zachodnich koncernach
> mających siedziby w łódzkim jest sporo wakatów dla ludzi z takimi
> kwalifikacjami, płace też da się całkiem niezłe (tzn. nie takie jak[/color]
w UK[color=blue]
> ale sporo powyżej polskiej średniej krajowej) wynegocjować.[/color]

Np. takich, jak w firmie od AGD na literkę W spod Wrocławia?
Przeceniasz zachodnie koncerny.

---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

> tak, tak, podobno pracy jest pełno... tylko nikt nie mówi, że to
jest
praca dla spawacza za 600zł miesięcznie. Jak ktoś ma za takie
pieniądze
pracować to woli wyjechać.

* * *

Gdybyś posiedział troszkę po drugiej stronie stołu (jako kadrowy lub
pracodawca), miałbyś zdecydowanie inną ocenę zarówno co do możłiwych
wynagrodzeń, jak i najczęstszych kwalifikacji potencjalnych
kandydatów.
Hint: rozmowa o warunkach zatrudnienia zaczynać się powinna od
kwalifikacji, a wynagrodzenie staje się wtedy (poza dużymi firmai ze
sztywną siatką płac) tylko uzupełnieniem rozmowy. Choć oczywiście
wynagrodzenia na rynku łódzkim z kilku powodów są niższe, niż np. w
W-wie, czy Londynie. Ale też już to maglowanie w kółko 600 zł... jest
tyleż nużące, co nie nie prawdziwe. Można w Łodzi zarobić jako zwykły,
acz umotywowany i pracowity pracownik znacznie więcej.

---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

Zboj napisał(a):
[color=blue]
> Np. takich, jak w firmie od AGD na literkę W spod Wrocławia?[/color]

Nie wiem jak płacą ci na literkę W.
[color=blue]
> Przeceniasz zachodnie koncerny.[/color]

Pracuję właśnie w takim w Łodzi. Ze względu na pewien punkt w
regulaminie pracy nie mogę publicznie napisać ile dokładnie zarabiam, w
każdym razie wystarczająco dużo żeby do UK za pracą nie jechać. Inna
sprawa że porządne płace da się tylko na niektórych stanowiskach
wynegocjować.

pozdrawiam

[color=blue]
> Inna
> sprawa że porządne płace da się tylko na niektórych stanowiskach
> wynegocjować.[/color]

I to Cię dziwi lub niepokoi? Aż z niedowierzania mi zamrugały oczyska.
Dla mnie to suma stanowiska i kompetencji na nim daje dopiero widełki
negocjacji. Bo płaca wiąże się po części z efektywnością i atmosferą
pracy. Oczywiście, że widełki zależą też od profilu i budżetu firmy.
Ale jak w każdej firmie - tak i np. u nas są prace różne i
wynagrodzenia różne. Niemniej zarobki 3-cyfrowe występują tylko w
czasie stażu lub niepełnego wymiaru czasu pracy - np. dla studenta
pracującego dorywczo by pogodzić grafik pracy z grafikiem zajęć. I
wierz mi - ciężko znaleść pracowników szczególnie do części zajęć gł.
z powodu ich skromnych kompetencji wobec własnych oczekiwań lub
wprost - niezrozumienia na czym polega praca najemna, a mniej
opisowo - do czego zobowiązuje pobieranie wynagrodzenia.

---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

Zboj napisał(a):
[color=blue]
> Gdybyś posiedział troszkę po drugiej stronie stołu (jako kadrowy lub
> pracodawca), miałbyś zdecydowanie inną ocenę zarówno co do możłiwych
> wynagrodzeń, jak i najczęstszych kwalifikacji potencjalnych
> kandydatów.[/color]

No coz.. jesli zglaszaja sie do was - lub do kogokolwiek innego - tylko
kandydaci o niewystarczajacych kwalifikacjach, to najwyrazniej
swiadczy to o tym, ze oferujecie za malo (niekoniecznie pod wzgledem
finansowym) lub wasz (czyjs) dzial kadr jest do dupy.
[color=blue]
> Hint: rozmowa o warunkach zatrudnienia zaczynać się powinna od
> kwalifikacji, a wynagrodzenie staje się wtedy (poza dużymi firmai ze
> sztywną siatką płac) tylko uzupełnieniem rozmowy.[/color]

Serio? Dobrze wiedziec. Bo np wlasnie w UK wysokosc przyszlego
wynagrodzenia (w jakims tam przedziale) jest podawana juz w ogloszeniu.
Hint: oszczedza to czas i prace zarowno kadr jak i kandydatow.
Ale glupi ci Rzymianie.

Można w Łodzi zarobić jako zwykły,[color=blue]
> acz umotywowany i pracowity pracownik znacznie więcej.[/color]

Wszystko mozna (no prawie), ale nie wszystko jest pozyteczne.

pozdrawiam

Zbyszek

> > Gdybyś posiedział troszkę po drugiej stronie stołu (jako kadrowy
lub[color=blue][color=green]
> > pracodawca), miałbyś zdecydowanie inną ocenę zarówno co do[/color][/color]
możłiwych[color=blue][color=green]
> > wynagrodzeń, jak i najczęstszych kwalifikacji potencjalnych
> > kandydatów.[/color]
>
> No coz.. jesli zglaszaja sie do was - lub do kogokolwiek innego -[/color]
tylko[color=blue]
> kandydaci o niewystarczajacych kwalifikacjach, to najwyrazniej
> swiadczy to o tym, ze oferujecie za malo (niekoniecznie pod wzgledem
> finansowym) lub wasz (czyjs) dzial kadr jest do dupy.[/color]

Nie oceniaj, gdy nie znasz ocenianego, ani średniej kandydatów. Prawda
jest niestety taka, że:
1. Często bierze się kogoś, bo jest potrzebny ktoś do pracy, a nie
zawsze 100% odpowiedni.
2. Większość problemów wychodzi już w czasie pracy.
Od siebie jeszcze dodam, że zatrudniając gł. młodych ludzi, zderzam
się często z brakiem jakiegokolwiek przygotowania do pracy. Dlaczego?
Bo mało który student(-tka) pracuje w czasie studiów, a uczelnie (jak
słyszałem i na swoich studiach swego czasu) uważają, ze nei są
szkołami zawodowymi, więc nie muszą uczyć konkretnych umiejętności.
Ergo - prawnika nie uczy się pisania nawet własnej umowy o pracę. A
informatyka/speca od telekomunikacji - założenia wtyczki na kabel.
Inna sprawa, że wielu młodych ludzi po prostu nie potrafi przychodzić
regularnie do pracy, świadczyć i szanować zajęcia i powierzonego
sprzętu oraz zadań. Tutaj widać statystycznie dużą róznicę między
ludźmi podejmującymi szeroko to rozumiejąc "pierwszą pracę", a ludźmi
z jakąś już historią zatrudnienia. Pomijam wyjątki w obie strony.
Pisze o młodych ludziach, bo takich głównie zatrudniamy, stąd mam
przekrój z rozmó kwalifikacyjnych oraz świadomość kompromisów, na
jakie często muszę iść przy bardziej złożonych ofertach. BTW - szukam
przyzwoitego programisty - gł. PHP, Perl, MySQL (tak, to OFERTA). O
innych poszukiwaniach przemilczę.

Przygotowanie młodzieży najlepiej ujmuje stary dowcip.
Spotyka się 2 inżynierów świerzo po studiach i jeden mówi do drugiego:
"Wiesz, jak wiem jakimi jesteśmy inżynierami, to aż się boję pójść do
lekarza".
[color=blue][color=green]
> > Hint: rozmowa o warunkach zatrudnienia zaczynać się powinna od
> > kwalifikacji, a wynagrodzenie staje się wtedy (poza dużymi firmai[/color][/color]
ze[color=blue][color=green]
> > sztywną siatką płac) tylko uzupełnieniem rozmowy.[/color]
>
> Serio? Dobrze wiedziec. Bo np wlasnie w UK wysokosc przyszlego
> wynagrodzenia (w jakims tam przedziale) jest podawana juz w[/color]
ogloszeniu.[color=blue]
> Hint: oszczedza to czas i prace zarowno kadr jak i kandydatow.
> Ale glupi ci Rzymianie.[/color]

Nie jest to regułą. Takie ogłoszenia bywają zresztą i u nas. Ale nawet
wielkie korporacje w czasie rozmowy wstępnej zadają pytanie o
oczekiwane wynagrodzenie przez pracownika. I u nas i w UK i
gdziekolwiek indziej.
Staram się wskazać na dość istotny aspekt stosunku pracy, jakim jest
kompetencja. Z punktu widzenia pracownika idealnie by było, gdyby
rozmowa sprowadzała się do: "Czy się stoi, czy się leży, 3 tysiące się
należy".
Ba - nawet jeśli firma podaje punkt wyjścia w zakresie wynagrodzeń lub
widełki - od kompetencji zależy podwyżka. Nie jest bowiem żadną
tajemnicą, że są pracownicy w różnym stopniu wydajni, twórczy,
samodzielni, etc. Dlaczego mieliby zarabiać tle samo? Bo np. obaj są
listonoszami, ale jeden obrabia 2x większy rewir i to z uśmiechem?
Drugi ma problem z chodzeniem do pracy. A trzeci dodatkowo podejmuej
się dostarczać paczki.
[color=blue]
> Można w Łodzi zarobić jako zwykły,[color=green]
> > acz umotywowany i pracowity pracownik znacznie więcej.[/color]
>
> Wszystko mozna (no prawie), ale nie wszystko jest pozyteczne.[/color]

Oj - filozof? A niby co ma to znaczyć?

--
---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

Zboj napisał(a):
[color=blue]
> Nie oceniaj, gdy nie znasz ocenianego, ani średniej kandydatów.[/color]

Slucham? Najpierw piszesz tutaj, ze kandydaci sa be i za drodzy.
Hmm, przenoszac to nieco na inny rynek: Jak chce kupic samochod i mam do
wydania 5k pln, to nie oczekuje, ze zostane zasypany ofertami dealerow
pragnacych sprzedac mi za te pieniadze nowego Jaguara, jesli jednak nie
potrafie kupic za to - strzelam - 10 letniego rzecha z Reichu, to znaczy
ze sle szukam.

[color=blue]
> 1. Często bierze się kogoś, bo jest potrzebny ktoś do pracy, a nie
> zawsze 100% odpowiedni.[/color]

Widac za cene jaka oferujesz to wlasnie mozesz dostac.
[color=blue]
> 2. Większość problemów wychodzi już w czasie pracy.[/color]

Moze powinienes zmienic osobe zajmujaca sie rekrutacja.
[color=blue]
> Od siebie jeszcze dodam, że zatrudniając gł. młodych ludzi, zderzam
> się często z brakiem jakiegokolwiek przygotowania do pracy. Dlaczego?
> Bo mało który student(-tka) pracuje w czasie studiów, a uczelnie (jak
> słyszałem i na swoich studiach swego czasu) uważają, ze nei są
> szkołami zawodowymi, więc nie muszą uczyć konkretnych umiejętności.[/color]

Wzruszyles mnie. Ale kto ci kaze zatrudniac mlodych? Starsi (w domysle z
doswiadczeniem) nie chca pracowac na twoich warunkach?
Drogi Zboju... praca to towar jak kazdy inny. Dostajesz to za co
zaplaciles. Nie mozesz oczekiwac, ze dostaniesz swietny towar (swietnego
pracownika) za kiepskie pieniadze - przy czym ocena kiepskosci pieniedzy
zalezy calkowicie od sprzedawcy, czyli kandydata.
To, ze np. firma absolutnie nie moze sobie pozwolic na zaplacenie
wiecej, bo wtedy bedzie musiala do pracownika dokladac, zupelnie
kandydata nie obchodzi. On sie chce sprzedac jak najdrozej, ty kupic jak
najtaniej. Zwykla gra handlowa, wiec jeszcze raz powtorze:
Jesli w zamian za oferowane przez Ciebie warunki nie mozesz otrzymac
towaru oczekiwanej jakosci, to znaczy ze:
- oferujesz za malo,
- zle szukasz.

Bo np wlasnie w UK wysokosc przyszlego[color=blue][color=green]
>> wynagrodzenia (w jakims tam przedziale) jest podawana juz w[/color]
> ogloszeniu.[color=green]
>> Hint: oszczedza to czas i prace zarowno kadr jak i kandydatow.
>> Ale glupi ci Rzymianie.[/color]
>
> Nie jest to regułą.[/color]

Az sobie zajrzalem do gazety, bo a nuz moglo mi sie cos wydawac - jest -
czytaj w znaczacej wiekszosci ogloszen sie pojawia, no ale moze takie
wydanie mi sie akurat trafilo. Chyba, ze mowimy o stanowiskach klasy:
prezes zarzadu, to wtedy rzeczywiscie...
[color=blue][color=green]
>> Można w Łodzi zarobić jako zwykły,[color=darkred]
>>> acz umotywowany i pracowity pracownik znacznie więcej.[/color]
>> Wszystko mozna (no prawie), ale nie wszystko jest pozyteczne.[/color]
>
> Oj - filozof? A niby co ma to znaczyć?[/color]

Elementarne Watsonie, znaczyc to mialo, ze oczywiscie mozna bedac
'zwyklym, zmotywowanym, pracowitym' pracownikiem zarobic w Lodzi wiecej,
niz 600 zl, mozna tez zarobic mniejszym nakladem sil i czasu wiecej
gdzie indziej.

Zbyszek

Drogi Zbyszku - czy zajmowałeś się kiedyś rekrutacją metodycznie? Nie
jako pracownik szukający lepszej oferty, a jako kadrowiec właśnie?
Napisałem o swoich doświadczeniach, bo je gromadzę jakiś czas. Ale
skoro mówisz o dużych firmach, to czy wiesz, jaka jest w nich np.
rotacja handlowców? Np. w GSM'ach i dlaczego? I co robią odchodzący
handlowcy?

Powód zatrudniania do części zajęć młodzieży studenckiej i
postudenckiej mam określony. Uważasz, że kilka/-naście lat róznych
szkół rzeczywiście nie powinno przygotowywać pełnowartościowego
pracownika? I jedyne wyjście, to by doszukać się pdostawowych
umiejętności w róznych zawodach, to wynajdywać na rynku tylko takich z
doświadczeniem, które nabyli i jakichś frajerów-pracodawców po drodze,
którzy ich przyuczyli do zawodu? A może też uważasz, że skupienie się
zagranicznego pracodawcy na płacy jest właściwym rozwiązaniem. Lub
choćby że taka metoda daje wysoce (blisko 100% ?) skuteczną
rekrtutację i prawidłowość naboru pod względem kompetencji. Prościej -
że oferta wysokiej płacy gwarantuje wysoką jakość pracy?

Zejdźmy troszkę na ziemię. Do małych i średnich firm w Polskim
rozumieniu. Które nie mają dużych zespołów wzajemnie uzupełniających
się kadr, co maskuje słabości poszczególnych pracowników w róznych
dziedzinach. Próbowałeś kiedyś zaplanować zatrudnienie dla np. 5, 10,
20-osobowej firmy?

Obawiam się, że mamy zupełnei inną optykę, bo i innymi zagadnieniami
się zajmujemy. Na koniec odwrócę Twoją retorykę. Czy sądzisz, że jeśli
na rynku jest przeciętny towar, np. ziemniaki, to jak rzucić kilka
setek oferty za kilogram (skoro już chcesz przepłacać), to nagle kilka
kilo przemieni się w złote pyry I klasy? Nie, nie twierdzę że rynek
pracy oferuje wyłącznie przeciętniactwo. Ale jest go sporo jak na
potrzeby istniejących na rynku firm. Bo tak zresztą (to też pracownika
nei interesuje), to i mechanizmy powstawania oraz finansowania firm na
świecie są znacznie przyjaźniejsze i efektywniejsze, niż w Polsce. Ale
pewnie i tu po prostu jestem przedstawicielem grupy nieudolnych
przedsiębiorców, którzy nei potrafią sobie znaleść przyjaznych źródeł
finansowania...

Ech... Opowiadamy 2 zupełnie różne historie.

---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

Zboj napisał(a):[color=blue]
> Drogi Zbyszku - czy zajmowałeś się kiedyś rekrutacją metodycznie?[/color]

Nie, nie tylko, ze nie metodycznie, ale w ogole.
Moje doswiadczenia z rekrutacja ograniczaja sie do milczacego
wysluchiwania zalow (zblizonych w swej naturze do twoich) kolezanki
tymze sie zajmujacej, z tym ze ona (czy tez precyzyjniej mowiac firma
moja owczesna) naprawde niewiele miala do zaoferowania - MSZ.

Ale[color=blue]
> skoro mówisz o dużych firmach,[/color]

Mowie?
[color=blue]
>
> Powód zatrudniania do części zajęć młodzieży studenckiej i
> postudenckiej mam określony.[/color]

Twoja firma. Jesli odniosles wrazenie, ze wydaje mi sie ze lepiej od
ciebie wiem jak nia zarzadzac, to nie takie byly moje intencje.

Uważasz, że kilka/-naście lat róznych[color=blue]
> szkół rzeczywiście nie powinno przygotowywać pełnowartościowego
> pracownika?[/color]

Hmm, ocena wartosci pracownika nalezy do pracodawcy. Trudno chyba jest
tak ksztalcic kogokolwiek, aby odpowiadal potrzebom pracodawcy za lat
np. 5, no moze poza terminiowaniem, ale to i tak tylko tego jednego.

I jedyne wyjście, to by doszukać się pdostawowych[color=blue]
> umiejętności w róznych zawodach, to wynajdywać na rynku tylko takich z
> doświadczeniem, które nabyli i jakichś frajerów-pracodawców po drodze,
> którzy ich przyuczyli do zawodu?[/color]

Jesli przyuczanie pracownikow cie mierzi, to albo to, albo wymuszenie na
instytucjach oswiatowych dopasowania programu ksztalcenia do twoich
oczekiwan, w zaleznosci co jest ci latwiej przeprowadzic.

A może też uważasz, że skupienie się[color=blue]
> zagranicznego pracodawcy na płacy jest właściwym rozwiązaniem.[/color]

Zagraniczni pracodawcy - z tego co wiem na przykladzie centrum
ksiegowego Philipsa - nie skupiaja sie na placy, ZTCW nieoszolamiajacej,
a wlasnie na szkoleniu pracownika i dopasowaniu go do potrzeb firmy.
Niemniej warto sobie zdawac sprawe z tego, ze wiekszosc ludzi pracuje po
to, zeby miec pieniadze na szeroko rozumiane zycie.

Lub[color=blue]
> choćby że taka metoda daje wysoce (blisko 100% ?) skuteczną
> rekrtutację i prawidłowość naboru pod względem kompetencji. Prościej -
> że oferta wysokiej płacy gwarantuje wysoką jakość pracy?[/color]

Oczywiscie doskonale wiesz, ze nie. Niemniej im wyzsza zaoferujesz
place, tym wiekszy i prawdopodobnie lepszy bedziesz mial wybor, ale to
przeciez wiesz.
[color=blue]
> Zejdźmy troszkę na ziemię. Do małych i średnich firm w Polskim
> rozumieniu. Które nie mają dużych zespołów wzajemnie uzupełniających
> się kadr, co maskuje słabości poszczególnych pracowników w róznych
> dziedzinach. Próbowałeś kiedyś zaplanować zatrudnienie dla np. 5, 10,
> 20-osobowej firmy?[/color]

Absolutnie nie, ale tutaj dochodzimy do sedna, tym razem nie
wartosciujac dzialu kadr twojej firmy (istotnie poprzednio posunalem sie
za daleko, za co przepraszam). Chetnie w to wierze, ze osoba zajmujaca
sie rekrutacja zna sie na tym co robi i robi co w jej mocy i gdyby tylko
miala tylko dosc czasu i srodkow wybrala by ci prawdziwe zlote
samorodki. Niemniej najwyrazniej nie ma. Z jakis powodow wskaznik
nietrafionych rekrutacji jest dla Ciebie zbyt duzy.
[color=blue]
> Obawiam się, że mamy zupełnei inną optykę, bo i innymi zagadnieniami
> się zajmujemy. Na koniec odwrócę Twoją retorykę. Czy sądzisz, że jeśli
> na rynku jest przeciętny towar, np. ziemniaki, to jak rzucić kilka
> setek oferty za kilogram (skoro już chcesz przepłacać), to nagle kilka
> kilo przemieni się w złote pyry I klasy?[/color]

Nie przemieni sie oczywiscie, ale wiesc moze dotrzec, a w zasadzie ty
powinienes postarac sie aby dotarala - skoro to tobie na zlotych pyrach
I klasy zalezy - do producenta/sprzedawcy takowych.

Nie, nie twierdzę że rynek[color=blue]
> pracy oferuje wyłącznie przeciętniactwo. Ale jest go sporo jak na
> potrzeby istniejących na rynku firm.[/color]

Oczywiscie, to przeciez jest wlasnie definicja - niemalze -
przecietniactwa, ze jest go duuuuuzo.

Bo tak zresztą (to też pracownika[color=blue]
> nei interesuje), to i mechanizmy powstawania oraz finansowania firm na
> świecie są znacznie przyjaźniejsze i efektywniejsze, niż w Polsce.[/color]

Moze byc, ze to prawda.

Ale[color=blue]
> pewnie i tu po prostu jestem przedstawicielem grupy nieudolnych
> przedsiębiorców, którzy nei potrafią sobie znaleść przyjaznych źródeł
> finansowania...[/color]

A nie wiem, dopuszczam mozliwosc, ze nie mozesz ich znalezc, bo ich nie
ma (w sensie z takich czy innych wzgledow nie sa dla Ciebie/twojej firmy
dostepne - np. raczej nie mozesz pewnie - w odroznieniu od wspomnianego
juz Philipsa - liczyc na dotacje od rzadu RP?).

pozdrawiam

Zbyszek

> > Drogi Zbyszku - czy zajmowałeś się kiedyś rekrutacją metodycznie?[color=blue]
>
> Nie, nie tylko, ze nie metodycznie, ale w ogole.
> Moje doswiadczenia z rekrutacja ograniczaja sie do milczacego
> wysluchiwania zalow (zblizonych w swej naturze do twoich) kolezanki
> tymze sie zajmujacej, z tym ze ona (czy tez precyzyjniej mowiac[/color]
firma[color=blue]
> moja owczesna) naprawde niewiele miala do zaoferowania - MSZ.[/color]

Pomnóż to raz setki małych i średnich polskich firm - czyli...
[color=blue]
> Ale[color=green]
> > skoro mówisz o dużych firmach,[/color]
>
> Mowie?[/color]

....czyli takich rodzimych. Średnia polska firma wg. standardów
zachodnich (a o takich firmach pisałeś), to firma dla nich mała. Nasz
amała, to u nich rodzinna itd.
[color=blue]
> Hmm, ocena wartosci pracownika nalezy do pracodawcy. Trudno chyba[/color]
jest[color=blue]
> tak ksztalcic kogokolwiek, aby odpowiadal potrzebom pracodawcy za[/color]
lat[color=blue]
> np. 5, no moze poza terminiowaniem, ale to i tak tylko tego jednego.[/color]

Ależ ja nie pisałem o temrinowaniu i przyuczaniu,c zy że mnei to
meirzi. Podałem konkretne przykłady. Prawnik po studiach POWINIEN
napisać w ich trakcie masę różnych pism, bo od tego są studia, by się
tego nauczył. Nie może być tak, że ze studiów nie wyniesie np. nauki
pisania umów, choćby własnej o pracę. A NIE WYNOSI. Przyuczenie
takiego prawnika ma dotyczyć specyfiki dokumentów w danej firmie i
procedur, a nie nauki pisania pism jako takich! Prościej - facet po
telekomunikacji i informatyce aplikujący do firmy teleinformatycznej
MUSI umieć zacisnąć wtyczkę, znać model OSI i kilka innych podstaw. A
wdrażać się w specyfikę usług danej firmy, jej narzędzia, etc. Moja
ocena dotyczy NA PRZYKŁAD młodych inżynierów informatyków nie mających
żadnych podstaw, a nie wdrożenia z marszu do zadań w mojej firmie. Ba!
Ostatnio 1 kandydat na stażu po pracy wcześniej z siecią w dużej
firmie zachodniej spytał mnei szczerze zdumiony, jak to ja wymagam od
niego jakichś efektów po miesiącu stażowania u mnie? Dla odmiany - w
jego meijsce zatrudniłem dobrego i komunikatywnego administratora,
który obowiązki przejął od ręki, a ja znając jego kompetencje z marszu
zaoferowałem mu zdecydowanie wyższe wynagrodzenie. Bo jak to widać w
ogfłoszeniu, które się pojawiło kilka minut temu na p.r.l.
"wynagrodzenie adekwatne do umiejętności i zaangażowania" (nie moje to
ogłoszenie, ale podzielam).

Z resztą w zasadzie nie widze potrzeby polemiki, ale chciałbym dotknąć
jeszcze jednej Twojej tezy. Zastanów się, czy ocena kandydatów musi
bazować na odsetku błędnych rekrutacji? Czy też może być po prostu
oceną kompetencji kandydatów pojawiających się na rozmowach? Hint:
Jeśli na 100 kandydatów, przyjmę jednego. Kwalifikacje wykarze w sumie
z pięciu, a 95-ciu w mojej ocenie nie powinno wogóle o tą posadę
aplikować, bo są niekompetentni do akurat tego zajęcia, to czy mogę
wysnuć z tego opinię, że większość ofert podjęcia pracy jest kiepskiej
jakości? Idąc dalej - jeśli mając taką samą ilość ofert i poziom ich
kompetencji MUSZĘ zatrudnić osób 10, bo np. musze kimś obrobić jakiś
kontrakt, a tu zonk - mam mniej kandydatów, do których jestem
przekonany, niż zakładałem nagrywając kontrakt (często np. w
budownictwie się zdaża nagłe więsze zlecenie i pilna potrzeba ludzi,
bo termin goni), to czy mogę zarzucić coś mojemu działowi rekrutacji?
Czasu więcej na rekutację nie mam. Jest nieporozumieniem przyjęcie, że
rekrutacja może absorbować dowolny czas i środki, bo ważny jest efekt
w postaci idealnych kandydatów. Coś Ci podpowiem. Zgadnij. Ile osób
odpowiada np. na umieszczoną w studenckim łódzkim serwisie pracy
oferty płatnego stażu w wakacje? Przecież studenci gdzieś staż muszą
odbyć. Ja w czasie moich studiów musiałem zrobićto nieodpłatnie. Za
staż w prokuraturze nikt sudentom prawa nie płacił. A musiałem go
zaliczyć. A tu proponuję płatną pracę, bo w wakacje mamy więcej robót
instalacyjnych zazwyczaj. I pomińmy kompetencje wynikające z ofert.
Jak dostanę 5 maili z CV, to uważam to za niezły wynik. O prowadzi do
jeszcze jednej tezy popularnej wśród pracodawców. Nie ma w Polsce
bezrobocia. Jest nieróbstwo. I drażni mnie sprowadzanie tego do
popularnego stwierdzenia, że to przez tych wrednych
kapitalistów-wyzyskiwaczy, którzy chcą nie wiedzieć czego za 600 zł.
Ani wymogi, ani płace nie spełniają tez tego typu demagogii. I od tego
zaczął się mój wywód w tym wątku. Bo choć płace rosną powoli, to dla
dobrego pracownika zazwyczaj rosną. Nie uwierzysz pewnie jednak, ale
rozumiem i często powtarzam swoim ludziom tezę, że jesteśmy w pracy,
by zarabiać pieniążki i w miare możliwości coraz większe. Dodaję
jednak sporo przykładów, jak uważam, ze mogliby robić coś efektywniej
= mniejszym nakładem własnych sił i korzystniej dla firmy. I ta druga
część wywodu wymaga stałego powtarzania. Ale tu już z rozmowy ogólnej
wchodzimy na osobiste przykłądy. A nie o to w tym przypadku chodzi.

--
---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

Zboj wrote:[color=blue]
> Idąc dalej - jeśli mając taką samą ilość ofert i poziom ich
> kompetencji MUSZĘ zatrudnić osób 10, bo np. musze kimś obrobić jakiś
> kontrakt, a tu zonk - mam mniej kandydatów, do których jestem
> przekonany, niż zakładałem nagrywając kontrakt (często np. w
> budownictwie się zdaża nagłe więsze zlecenie i pilna potrzeba ludzi,
> bo termin goni), to czy mogę zarzucić coś mojemu działowi rekrutacji?
> Czasu więcej na rekutację nie mam. Jest nieporozumieniem przyjęcie, że
> rekrutacja może absorbować dowolny czas i środki, bo ważny jest efekt
> w postaci idealnych kandydatów.[/color]

No i wlasnie tu jest pies pogrzebany... Jeśli robi się coś zadaniowo, to
trzeba wziaść pod uwagę niebezpieczeństwo, że pracownikow z danej branży
wolnych na rynku nie będzie... To jest ryzyko... Jak wiadomo na ryzyku
mozna bardzo duzo zarobi, ale i bardzo duzo stracic.

--
Kaczus/Pegasos User
[url]http://kaczus.republika.pl[/url]

[color=blue]
> No i wlasnie tu jest pies pogrzebany... Jeśli robi się coś[/color]
zadaniowo, to[color=blue]
> trzeba wziaść pod uwagę niebezpieczeństwo, że pracownikow z danej[/color]
branży[color=blue]
> wolnych na rynku nie będzie... To jest ryzyko... Jak wiadomo na[/color]
ryzyku[color=blue]
> mozna bardzo duzo zarobi, ale i bardzo duzo stracic.[/color]

Ależ to tylko przykład. Można ich wysypać setki. Wystarczy pogadać z
pracodawcami. W tak dużej aglomeracji jak Łódź, ciężko znaleść
szwaczki, instalatorów, pracowników budowlanych, handlowców,
instalatorów, kierowców, pracowników do gastronomii.... (choćby w
miejsce tych, którzy się zwolnili z róznych powodów, choćby osobistych
wyprowadzek - powód dowolny odejścia z pracy). To w większości zawody
do przyuczenia się szybko - jednak chętnych i w takich przypadkach
brak. I nie jest prawdą, że wszędzie oferty pracy są za 600 zł. A tą
tezę staram się wykorzenić.

Rynek pracy, to nie tylko źli i skąpi pracodawcy. Ale bębni się o
bezrobociu i wyzysku. Bo to medialne. Kiedy ostatnio były programy o
np. nieuczciwych pracownikach podobne w medialnym rozmachu, jak
programy o tych paskudnych kapilatistach?

Nie, nie użalam się. Po prostu mierzi mnie sprowadzanie rynku pracy
bezkrytycznie do problemu płacy.

---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

Zbyszek Tuznik napisał(a):[color=blue]
> Igor Kotlicki napisał(a):
>[color=green]
>> Ale mieszkanie mozesz wynajac za 100GBP, cale, a nie pokoj na tydzien,
>> piwo kosztuje 0,5GBP w Pubie, a bilet miesieczny 15GBP itd itd
>> Co kraj to obyczaj ...[/color]
>
> Jasne, dlatego tez czesc wynagrodzenia wydawana na sprawy
> socjalno-bytowe czyli wlasnie mieszkanie, komunikacje, fryzjera i ew.
> jedzenie mozna sobie przeliczac po kursie 1GBP=1pln, ale za to, to co ci
> zostaje...[/color]

A zostaje ? :o)

Tak serio. Fajna sprawa dla kogos, bez dzieci, rodziny i calej masy
obowiazkow (ubezpieczenie samochodu, kredyt na dom itd). Z rodzina to
juz nie wyglada tak rozowo.
Ale jak ktos mlody i bez zobowiazan ... jechac.

BR
Igus'

Zboj wrote:[color=blue][color=green]
>> No i wlasnie tu jest pies pogrzebany... Jeśli robi się coś[/color]
> zadaniowo, to[color=green]
>> trzeba wziaść pod uwagę niebezpieczeństwo, że pracownikow z danej[/color]
> branży[color=green]
>> wolnych na rynku nie będzie... To jest ryzyko... Jak wiadomo na[/color]
> ryzyku[color=green]
>> mozna bardzo duzo zarobi, ale i bardzo duzo stracic.[/color]
>
> Ależ to tylko przykład. Można ich wysypać setki. Wystarczy pogadać z
> pracodawcami. W tak dużej aglomeracji jak Łódź, ciężko znaleść
> szwaczki, instalatorów, pracowników budowlanych, handlowców,
> instalatorów, kierowców, pracowników do gastronomii.... (choćby w
> miejsce tych, którzy się zwolnili z róznych powodów, choćby osobistych
> wyprowadzek - powód dowolny odejścia z pracy). To w większości zawody
> do przyuczenia się szybko - jednak chętnych i w takich przypadkach
> brak. I nie jest prawdą, że wszędzie oferty pracy są za 600 zł. A tą
> tezę staram się wykorzenić.[/color]

Co do gastronomii to miejsca byly nawet dla wykwalifikowanych osob za
niewiele wieksze pieniadze - oficjalnie, nieoficjalnie dostawali 2, 3
razy tyle, ale sprobuj wziasc glupi kredyt wtedy... Teraz sie troszke
zmienilo, znam to z doswiadczen brata :) Ale teraz juz jest za pozno.
Ktos nie szanuje czyjejs pracy to pozniej ma problemy...
[color=blue]
> Rynek pracy, to nie tylko źli i skąpi pracodawcy. Ale bębni się o
> bezrobociu i wyzysku. Bo to medialne. Kiedy ostatnio były programy o
> np. nieuczciwych pracownikach podobne w medialnym rozmachu, jak
> programy o tych paskudnych kapilatistach?[/color]

Nieuczciwi pracownicy tez sie zdazaja, ale obecnie jest ich mniej ze
wzgledow rynkowych.
[color=blue]
> Nie, nie użalam się. Po prostu mierzi mnie sprowadzanie rynku pracy
> bezkrytycznie do problemu płacy.[/color]

Dobrze to idealami nakarm rodzine, oplac rachunki itp...

--
Kaczus/Pegasos User
[url]http://kaczus.republika.pl[/url]

[color=blue]
> Dobrze to idealami nakarm rodzine, oplac rachunki itp...[/color]

To szukaj frajerów pracodawców, którzy będą płacić bez względu na
jakość pracy. I życz im maszynek do robienia pieniędzy... Jeżu - czy
tak trudno z moich postów wyjąć jedną tezę - że na rynku pracy tak,
jak jest masa ofert niskich zarobków, tak z drugiej strony - jest
niewiele na prawdę fachowej siły roboczej. Tylko taką tezę stawiam
sugerując niezadowolonym pracownikom, by weryfikowali rynek również
pod kontem własnych i narzekających znajomych kwalifikacji. A nie
sprowadzali wszystko do wysokości pensji.

EOT z mojej strony.

--
---
Zboj (Piotr Marciniak)
zboj \at/ mnc.pl

Zboj wrote:[color=blue][color=green]
>> Dobrze to idealami nakarm rodzine, oplac rachunki itp...[/color]
>
> To szukaj frajerów pracodawców, którzy będą płacić bez względu na
> jakość pracy. I życz im maszynek do robienia pieniędzy... Jeżu - czy
> tak trudno z moich postów wyjąć jedną tezę - że na rynku pracy tak,
> jak jest masa ofert niskich zarobków, tak z drugiej strony - jest
> niewiele na prawdę fachowej siły roboczej. Tylko taką tezę stawiam
> sugerując niezadowolonym pracownikom, by weryfikowali rynek również
> pod kontem własnych i narzekających znajomych kwalifikacji. A nie
> sprowadzali wszystko do wysokości pensji.[/color]

Jak widzisz, ktos docenil fachowaosc brata i dostal wiecej niz dostawal
wczesniej "pod stolem" na papierze. Co wiecej, chtytry wlasciciel ma
problemy ito nie przez manufakture, bo zaczely sie wczesniej one, obroty
spadly kilka krotnie po odejsciu kilku fachowcow i zastapieniu ich
tansza sila robocza - bo oni tez umieja, tyle, ze to samo danie smakuje
za kazdym razem inaczej. Teraz probuje sciagnac z powrotem fachowcow juz
na normalnych warunkach broniac sie przed bankructwem, ale jest juz za
pozno, jak napisalem wczesniej... A to nie jeden przyklad, wiec prosze
nie dywaguj, ze jak ktos jest fachowcem to sie go szanuje, a tylko
niefachowcom sie kiepsko placi i kombinuje, bo na tym przykladzie widac,
ze jest inaczej, a nie jest to przyklad odosobniony.

--
Kaczus/Pegasos User
[url]http://kaczus.republika.pl[/url]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright Š 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates