Drogie Koleżanki i Koledzy,
wybrałem się znów do Filharmonii Łódzkiej, ponieważ kocham dobrą muzykę i z dóbr kulturalnych brakowało mi tylko tego. Koncert zaczął się pięcioczęścio- wym utworem Hindusa o nazwisku nie do wymówienia, choć Dyrektor w słowie wstępnym wymienił je płynnie. Oprócz partiii orkiestrowych dodano imitowane głosy ptaków i zwierząt, przez co utwór był bardzo niezwykły i nastrojowy. Potem wystąpiła Evelyn Gleenie w światowym prawykonanu utworu Marty Pta- szyńskiej "Drum of Orpheo". Warto dodać, że kompozytorka - Pani Profesor Ptaszyńska była na sali, przyjechała specjalnie z USA. Perkusistka dała niezwy- kły popis gry na przeróżnych instrumentach, nie było mowy o wypadnięciu z rytmu, gdyby nie wiedzieć o Jej znacznym niedosłuchu nigdy nikt by na to nie wpadł. Utwór był niezwykły, jednocześnie intelektualny i porywający serce, raczej nie do opisania, na pewno nie przez dyletanta, jakim jestem. Artystka miała ustawio- ne w trzech miejscach sceny między muzykami trzy zestawy różnorodych perkusji i przy partiach orkiestry przemieszczała się między nimi. Niezwykły utwór i wyko- nanie, nie do zapomnienia ! A po przerwie nasza Orkiestra Symfoniczna zagrała "Symfonię Fantastyczną - Epizod z życia artysty" Hectora Berlioza, dla mnie zagrała rewelacyjnie. Już choćby kwestia odsłuchu prawdziwych instrumentów w wielkiej sali, tego nie da żadna płyta. Maestro Wojciech Michniewski dyrygował tę symfonię bez partytury, czyli nie patrząc w nuty, a była długa - co potwierdza klasę łódzkiego dyrygenta. Pierwszy raz słyszałem naszą Orkiestrę, w tej sali słyszałem 5 tygodni temu fil- harmoników z Monte- Carlo. W porównaniu do tamtych muzyków nasi wypadają tak samo wspaniale jeśli chodzi o muzykalność czy technikę gry, co mnie bardzo cieszy jako potencjalnego stałego słuchacza. Jednak słyszałem jeden minus, otóż brzmienie naszych wiolonczel nie jest tak głębokie mimo starań wiolonczelistów, chodzi prawdopodobnie o klasę samych instrumentów. Ale Francuzi mieli na swoim koncercie 10 wiolonczel, nasza orkiestra tylko 5 czy 6, więc to nie dziwne. Wspaniały wieczór, bardzo się cieszę, że mamy w Łodzi tej klasy zespół.
Bardzo wszystkich przepraszam, za długie linie i wyszło niedobrze a cofnąć się nie da, sorry wielkie za niedogodność - Piotr Sadrakuła
On May 23, 10:43*am, "Piotr Sadrakula/Lodz/Poland" <sadrak...@wp.pl> wrote: [color=blue] > wym utworem Hindusa o nazwisku nie do wymówienia, choć Dyrektor w słowie[/color]
Znam jednego, który podpisuje się BVR i kiedyś go zapytałem dlaczego nie ma w nim samogłosek. Odpowiedział, że to jest akronim całego nazwiska, bo całe byłoby zbyt trudne do używania :-)
-- pozdrawiam, Jarek Andrzejewski
Drogi Jarku,
nie popisałem się, choć mam googla i stałe łącze, naprawiam więc lapsus, to nie był Hindus tylko Fin: Einojuhani Rautavaara a utwór nazywa się Cantus Arcticus [koncert na ptaki i orkiestrę]. Proszę o wybaczenie gafy wszystkich a najbardziej Kompozytora. Piotr Sadrakuła - z pozdrowieniami dla grupowiczów...
Użytkownik "Jarek Andrzejewski" <ptja.pl@googlemail.com> napisał w wiadomości news:f25b1e8c-2546-4e65-ac45-d4393e188df9@o20g2000vbh.googlegroups.com... On May 23, 10:43 am, "Piotr Sadrakula/Lodz/Poland" <sadrak...@wp.pl> wrote: [color=blue] > wym utworem Hindusa o nazwisku nie do wymówienia, choć Dyrektor w słowie[/color]
: Znam jednego, który podpisuje się BVR i kiedyś go zapytałem dlaczego : nie ma w nim samogłosek. Odpowiedział, że to jest akronim całego : nazwiska, bo całe byłoby zbyt trudne do używania :-)
U nich to standard, swego czasu miałem okazję poznać człowieka który przedstawił się jako "LN" i wyjaśnił żeby tak do niego mówić bo nazwisko jest nie do powtórzenia :)
Pozdr. C
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpruchnik.xlx.pl
|