ďťż
DOROBEK PIECHOTY /4/ KUMPLE
ďťż
Start
takie tam...
 
Imieniny kontrowersyjnego biznesmena, którym dzisiaj jest Huszcza, wypadły w
gorącym momencie. Jego nazwisko powróciło na łamy gazet i, jak zwykle,
padało w nieciekawych okolicznościach. Twierdzono, że to Huszcza jest
człowiekiem, który spinał układ między politykami SLD i ludźmi z branży
jednorękich bandytów.

Przy tej okazji kilka gorzkich słów poświęcił skarbnikowi PZPR i SdRP sam
prezydent Kwaśniewski. W wywiadzie radiowym nazwał go "osobą o niskiej
wiarygodności". Podobnych słów użył przed 15 miesiącami.

- Olek odciął się od Huszczy. Niestety, o Leszku nie mogę tego powiedzieć -
mówi minister obecnego rządu.

- Facet jest nietykalny. Dokumenty większości nomenklaturowych spółek
przechodziły przez jego ręce. Zakładał je albo dawał na nie pieniądze z
kasy po PZPR. Ma wiedzę, za pomocą której może zniszczyć niejedną karierę -
uważa lewicowy publicysta Janusz Rolicki.

Huszcza nie chce się spotkać z "Rzeczpospolitą". - Nie rozmawiam z prasą -
mówi i odkłada słuchawkę.

Poważny człowiek, który go zna i lubi, w połowie rozmowy stawia sprawę
jasno. Tak jasno, że ciarki przechodzą po plecach: - Niech pan napisze
rzetelny tekst o Wieśku. Taki tekst, z którego będzie wynikać, że on nie
jest wcielonym diabłem. Wtedy Wiesiek pomoże panu napisać ciekawy tekst o
Joli Kwaśniewskiej.

Można było to wziąć za gadanie bez znaczenia, ale z bardzo wiarygodnego
źródła usłyszeliśmy na początku grudnia następującą historię: - To jest
wydarzenie, które zna niewielka grupa osób w państwie. Huszcza pił któregoś
razu wódkę z wysokiej rangi wojskowym. W czasie tego spotkania powiedział,
że ma materiały, których ujawnienie stawiałoby prezydenta w niekorzystnym
świetle. Ten wojskowy napisał notatkę do swojego szefa, w której opisał
zdarzenia i słowa Huszczy. Notatka trafiła do Kwaśniewskiego, a on
zareagował bezprecedensowymi wypowiedziami, które dezawuowały Huszczę.
Po wybuchu afery hazardowej Aleksander Kwaśniewski, w gronie kilkudziesięciu
osób, wyraził się o Huszczy w mocny sposób. Obok nazwiska Huszczy postawił
słowo "agent".

Jerzy Dziewulski, na lewicy ekspert od spraw wewnętrznych, tłumaczy: "Nie
spotka pan żadnego SLD-owskiego polityka w towarzystwie Huszczy. Tak jak
mówi Kwaśniewski, ten facet jest niewiarygodny i to jest w Sojuszu sprawa
jasna".

Imieniny na Szucha 8

We wtorek, 9 grudnia, imieninowe przyjęcie "osoby o niskiej wiarygodności"
uświetniła plejada znanych gości. Impreza odbyła się w eleganckiej Alei
Szucha, gdzie swoje siedziby mają m.in. Kancelaria Premiera, MSZ, nuncjusz
papieski oraz Aleksander Gudzowaty. Pod numerem ósmym w wytwornej kamienicy
mieści się biuro związanej z Huszczą firmy WSC Investment. Lokalizacja jest
świetna, szczególnie jak na firmę, która nie reguluje swoich zobowiązań.

W PRL budynek należał do Związku Radzieckiego, dziś jest własnością
Federacji Rosyjskiej. W latach 90. dzierżawę prestiżowej kamienicy,
podobnie jak innych nieruchomości poradzieckich, w zadziwiających
okolicznościach dostała spółka Fart, związana z nieżyjącym już Tadeuszem
Rusieckim. We władzach Fartu kluczowe funkcje pełnili ludzie legitymujący
się paszportami wystawianymi w ZSRR. Rusiecki założył Fart pod koniec lat
80. z szefami Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, tymi samymi,
którzy podpisywali niekorzystne umowy na dostawy gazu z Rosji do Polski.
Wypada dodać, że przed dziesięcioma laty Rusiecki był jedną z
najważniejszych postaci w branży hazardowej. Do biznesmena i jego rodziny
należało kasyno w Pałacu Kultury.

Traf chce, że jednym z pierwszych gości, którzy 9 grudnia przyszli
powinszować Huszczy w dniu imienin, był właśnie człowiek z branży
hazardowej - słynny Maciej Skórka, kolega Jerzego Jaskierni, niegdyś
właściciel tysięcy jednorękich bandytów, dziś jeden z bohaterów afery
hazardowej.

Skórka z marsową miną i prezentem pod pachą przyszedł na krótko. Śpiesznym
krokiem wyszedł po kilku minutach. Jerzy Jaskiernia pojawił się, gdy Skórki
już nie było. Na piechotę z pobliskiej Kancelarii Premiera wpadł minister
Tadeusz Iwiński, jeden z najbliższych doradców Leszka Millera. Dłużej
zabawił wpływowy wiceminister skarbu Andrzej Szarawarski. Gdy z imprezy
wychodził Włodzimierz Nieporęt, rzecznik dyscypliny partyjnej SLD, zbliżał
się właśnie były minister zdrowia Mariusz Łapiński, z Sojuszu usunięty.
Zjawił się też poseł Witold Firak, na początku kadencji wyrzucony z Klubu
SLD za pijaństwo.

Na imieniny przybył Jan Bogutyn, dziś pracujący dla Aleksandra Gudzowatego,
w pierwszym rządzie SLD - PSL wiceminister finansów, któremu podlegały
m.in. sprawy gier losowych. Pojawił się były szef Totalizatora Sportowego
Sławomir Sykucki, który obecnie pracuje w Elektrimie. Ekskluzywnym
bentleyem zajechał Piotr Bźchner, stale obecny na listach najbogatszych
Polaków. W latach 90. prasa donosiła, że w czasie transformacji część
pieniędzy po byłej PZPR, którymi dysponował Huszcza, trafiło do Fundacji
Bźchnera. Sam przedsiębiorca temu zaprzeczał.

Na krótko wpadli Tomasz Sielicki, szef ComputerLandu, i Maciej Gierej,
prezes Nafty Polskiej. Dłużej zasiedział się Paweł Hołownia, były dyrektor
w PGNiG, bohater tekstów "Rz" o wirtualnej budowie ropociągu z Ukrainy do
Polski.

Zjawił się Jan G., były zarządca Stołecznego Przedsiębiorstwa Handlu
Wewnętrznego. Prokuratura zarzuca mu wyprowadzenia z SPHW kilkunastu
milionów złotych. Pieniądze wypompowane z państwowej firmy zasiliły spółki
związane z Huszczą. Był również Andrzej Jaroszewicz, syn premiera z czasów
Gierka, którego nazwisko, obok nazwiska Huszczy, pojawiło się przy okazji
kosmicznych planów Turka Vahapa Toya w Białej Podlaskiej. Złożyć życzenia
przyszedł Jan Bisztyga, były oficer wywiadu, ostatni rzecznik PZPR i do
marca 2003 r. doradca Leszka Millera. Nie zabrakło Andrzeja Anklewicza,
byłego oficera SB i kontrwywiadu, niegdyś wiceszefa MSW, który dziś jest
doradcą do spraw bezpieczeństwa w Orlenie. Przybył były szef UOP Andrzej
Kapkowski, do niedawna doradca premiera Millera. Nazwisko Kapkowskiego,
podobnie jak Huszczy i Jaroszewicza, pojawiło się przy "białamorganie"
Vahapa Toya.

Niezła obsada jak na imieniny człowieka niewiarygodnego.

A jak było w środku?

- Kanapki i mnóstwo alkoholu. Impreza na stojąco. Wiesiek zapewniał gości,
że Jurek Jaskiernia będzie kontratakował w sprawie afery hazardowej -
opowiada polityk, który uczestniczył w przyjęciu.

- Jak Jaskiernia może kontratakować? Co może zrobić?

- To zależy od tego, jakie papiery dostanie od Wieśka.

Samochód od Kulczyka

Niemiłą przygodę z Huszczą w roli głównej miał w swoim czasie Wiesław
Kaczmarek: - W zeszłym roku, krótko przed odwołaniem mnie ze stanowiska
ministra skarbu, byłem u premiera Millera. Referowałem mu plany reform w
przemyśle stoczniowym. Na koniec powiedziałem: "Leszku, czekam na twoją
opinię w ciągu dwóch tygodni. To wszystko, do zobaczenia". Premier odparł:
"Jeszcze jedna sprawa. Chcę cię zapewnić, że Jan Kulczyk nie kupił
mieszkania i samochodu mojemu synowi". Byłem zaskoczony. Spytałem, dlaczego
mi o tym mówi. Miller odpowiedział: "Słyszałem, że ta informacja wyszła od
ciebie". Wyjaśniłem premierowi, jak ta sprawa wyglądała naprawdę: Któregoś
razu czekałem w sekretariacie Klubu SLD na spotkanie z Jerzym Jaskiernią.
Dosiadł się do mnie Huszcza i poradził: "Nie walcz z Kulczykiem, bo to nie
ma sensu. On jest potężny, ma świetne układy, kupił synowi Leszka
mieszkanie i samochód". Premier, słysząc to, zaklął siarczyście i
powiedział, że porozmawia z Huszczą. Po kilku dniach zapytałem, czy
rozmawiał. Premier odparł: "Rozmawiałem. Huszcza powiedział mi, że o
samochodzie i domu usłyszał od ciebie". Byłem w szoku, bo to było ewidentne
kłamstwo. Niedługo po tej rozmowie zostałem zdymisjonowany, bez podania
przyczyny.

Biała księga, opublikowana pod koniec zeszłego tygodnia przez Kancelarię
Premiera, pokazuje, że Wiesław Kaczmarek był zdecydowanym przeciwnikiem
liberalizowania przepisów dla właścicieli jednorękich bandytów. Na
posiedzeniach Rady Ministrów ostrzegał przed wprowadzeniem ułatwień dla
automaciarzy. Pytał, czy proponowane regulacje to wynik lobbingu, któremu
zostali poddani politycy.

Huszcza stał po drugiej stronie barykady. To on przekonywał polityków SLD do
zalegalizowania automatów. - Argumentował, że to świetny, perspektywiczny
interes. Żalił się, że SLD zbyt opieszale podchodzi do sprawy - tłumaczy
nasz rozmówca. Część rozmów na temat automatów Huszcza prowadził w
należącym do Mennicy biurowcu Aurum, gdzie miał swoje biuro.

- Nie jestem w stanie ocenić, czy ta historia z Huszczą odegrała jakąś rolę
przy sprawie mojego odwołania. Po dymisji spotkałem się z moimi
współpracownikami z ministerstwa, żeby przy piwie podziękować za ponad rok
wspólnej pracy. Nadal nie było jasne, dlaczego zostałem odwołany. Jeden z
moich podwładnych poprosił, żebym przypomniał sobie wszystkie dziwne,
niezrozumiałe sytuacje, które wydarzyły się w ostatnim czasie. Od razu
pomyślałem o Huszczy - mówi Kaczmarek.

Tony znał wszystkich

Trzy tygodnie temu opisywaliśmy, jak to pod koniec lat 90., na imprezie
zorganizowanej przez Huszczę, liderzy SLD, w tym Leszek Miller, bawili się
z Antonio Grau Manchonem, potentatem z branży jednorękich bandytów.

- "Tony", bo tak nazywano Hiszpana, miał świetne kontakty z Huszczą, a
dzięki niemu z innymi politykami - usłyszeliśmy na początku grudnia od
biznesmena z kręgu lewicy. "Tony" zatrudniał u siebie żonę Huszczy.

- Myśmy sobie żartowali na imprezach, że ten Hiszpan musi znać tych
wszystkich panów spod Warszawy, którzy mają kulinarne pseudonimy - dodaje
były działacz SdRP, który obecnie robi karierę w biznesie.

Grau miał posiadłość w miejscowości Gandia pod Walencją i w tamtej okolicy
zginął przed trzema laty w wypadku samochodowym. W tej samej Gandii ukrywał
się i został złapany w październiku 2001 r. Andrzej Zieliński, ps. Słowik,
jeden z szefów mafii pruszkowskiej, która czerpała zyski z branży
jednorękich bandytów.

Obrońcą "Słowika" jest mecenas Robert Dzięciołowicz. Tak się składa, że ma
kancelarię w ciągle opustoszałej po remoncie rosyjskiej kamienicy przy alei
Szucha 8.

- Pan Huszcza jest moim sąsiadem. Mówimy sobie dzień dobry i to wszystko -
mówi mecenas.

Czarowny i pachnący

Kim właściwie jest Huszcza? Jak absolwent AWF został skarbnikiem lewicy? W
jaki sposób stał się tym trzecim, który z Kwaśniewskim i Millerem
przeprowadzał postkomunistów do III RP?

- Przepraszam, wiem o nim zbyt mało, żeby opowiadać. Do widzenia - ucina
Mieczysław F. Rakowski, ostatni przywódca PZPR.

Działacz SdRP, dziś pracujący na eksponowanym stanowisku w administracji: -
Wiesław wywodzi się z ZSMP, ale na skarbnika partii został polecony przez
kogoś ze struktur siłowych. Z MON albo MSW.

Znajomy Huszczy: - Wiesław pachnie służbami. Tu nie ma dwóch zdań. Wystarczy
spojrzeć, jacy ludzie byli na jego imieninach.

Wiesław Uchański, prezes wydawnictwa Iskry, który dobrze zna środowisko
byłych działaczy PZPR - Pamiętam go sprzed 15 lat. Nie wyglądał na
partyjnego aparatczyka. Był elegancki, prawie wytworny, czuć było od niego
dobre perfumy.

Były polityk SdRP, który robi karierę w biznesie: - Cechy charakteru?
Bezideowy, bystry, czarowny. Pierwsze wrażenie - 10 punktów na 10
możliwych. Socjotechnika opanowana do perfekcji.

Minister w obecnym rządzie: - Oczarował Leszka (Millera, ówczesnego
sekretarza generalnego SdRP - red.) i Olka (Kwaśniewskiego, który był wtedy
przewodniczącym socjaldemokracji - przyp. red.). Będąc skarbnikiem, snuł
plany, wizje zagospodarowania pieniędzy, które zostały po PZPR. Tłumaczył,
że jeśli pieniądze nie zostaną zainwestowane, to nowa władza zabierze nam
tę kasę. Takie argumenty padały na podatny grunt. Myśmy w 1990 roku żyli
jak w oblężonej twierdzy. Nie byliśmy pewni tego, co stanie się za dwa
tygodnie.

Huszcza działał z niebywałym rozmachem. Lokował pieniądze w rozmaitych
spółkach, stowarzyszeniach, fundacjach. Te zajmowały się działalnością od
Sasa do Lasa: sprowadzały koniak z Gruzji, sprzęt RTV z Dalekiego Wschodu,
bawełnę z Indii, organizowały kongresy, wynajmowały pomieszczenia biurowe.
Przez zarządy i rady nadzorcze tych firm przewinęła się niemal cała
czołówka lewicy.

- Inwestycje Huszczy były chybione. Która z tych spółek przetrwała i dzisiaj
coś znaczy na rynku? Żadna - mówi Wiesław Kaczmarek.

Po kilku spektakularnych upadłościach spółek, w które zainwestował Huszcza,
socjaldemokraci powołali zespół mający prześledzić przedsięwzięcia
skarbnika. Na jego czele stanął Jacek Piechota: - Siedzieliśmy nad
papierami przez kilka miesięcy. Większość przedsięwzięć Huszczy była
nieudana. Ale nie znaleźliśmy dowodów świadczących o tym, że ktoś kradł,
przelewał pieniądze na swoje konto.

W lutym 1992 roku Wiesław Huszcza wyleciał ze stanowiska.

- Nie wyleciał, lecz został taktycznie przesunięty do drugiego szeregu -
twierdzi znajomy byłego kasjera SdRP.

Rakowski niesie dolary

Huszcza jest posiadaczem najbardziej skrywanych tajemnic lewicy. W 1991 roku
Mieczysław Gil, szef Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, ujawnił, że
Huszcza i Miller w sierpniu 1991 r., tuż przed puczem Janajewa, przez
kilkanaście dni przebywali w ośrodku KPZR na Krymie. Do 18 sierpnia był tam
również Borys Pugo, ówczesny minister spraw wewnętrznych ZSRR,
współorganizator puczu, który miał powstrzymać demokratyczne zmiany
wprowadzane przez Gorbaczowa. Kontakty ludzi SdRP z puczystami w Związku
Radzieckim, potwierdzał Andrzej Milczanowski, wówczas szef UOP.

Leszek Miller kategorycznie zaprzeczał. Złożył nawet pozew do sądu przeciw
Gilowi. - Wycofał go potem. Wiem, że namawiał go do tego Kwaśniewski -
opowiada były szef Klubu OKP.

Również w 1991 roku wyszła na jaw sprawa moskiewskich pieniędzy, czyli 1 mln
200 tys. dolarów, które liderzy rozpadającej się PZPR pożyczyli od KPZR w
styczniu 1990 roku. Prasa rozpisywała się o formie zwrotu owej pożyczki,
czyli setkach tysięcy dolarów przyniesionych przez Rakowskiego w...
plastikowej reklamówce, oraz o tym, że towarzyszył mu Leszek Miller. Ze
strony rosyjskiej w przedsięwzięcie był zaangażowany oficer KGB. Połowa
pieniędzy wróciła do Rosjan, co stało się z resztą, nie wiedzieli nawet
tacy liderzy SdRP, jak późniejszy premier Włodzimierz Cimoszewicz. W
listopadzie 1991 r. Cimoszewicz powiedział "Gazecie Wyborczej": "Nie
wierzę, aby Miller był tylko mimowolnym świadkiem przekazywania pieniędzy.
(...) Działalność Millera obciąża konto lewicy, także ten nieroztropny
wyjazd na Krym. (...) Nie mam ochoty być współodpowiedzialny za wszystkie
te niejasne sprawki (...). Gospodarkę finansową prowadzili Leszek Miller i
Wiesław Huszcza. Ci ludzie obracali ogromnymi pieniędzmi, nie wiem, co się
z nimi stało".

Śledztwo w sprawie moskiewskiej pożyczki ciągnęło się do czasu, aż
prokuratorem generalnym został Jerzy Jaskiernia. Wówczas dochodzenie
zostało umorzone, a sprawa raz na zawsze pogrzebana.

Premierem nie zostaje się solo

Jesienią 2001, gdy Leszek Miller został szefem rządu, znajomi żartobliwie
nadali Huszczy miano "wicepremiera".

- Spotkałem się któregoś razu z Wieśkiem. Gadamy sobie miło, aż tu nagle
Wiesiek mówi: "Przepraszam cię, ale Leszek dzwoni. Muszę odebrać". I przy
mnie przez telefon prowadzi sympatyczną konwersację z premierem, któremu
mówi po imieniu - opowiada nasz informator.

Latem 2001 r., tuż przed wyborami, jeden z polityków SLD mówił
"Rzeczpospolitej", że Miller i Huszcza są w świetnej komitywie. - Huszcza
jest częstym gościem przy Rozbrat (w siedzibie partii - przyp. red.), gdzie
spotyka się z Millerem - usłyszeliśmy wtedy.

Prezes, który miał do czynienia z Huszczą w ostatnich miesiącach: - Wchodzi
do gabinetu. Na twarzy ma wypisane "Świat jest mój". I po pokoju zaczynają
fruwać imiona najważniejszych ludzi w państwie. "Rozmawiałem z Markiem...",
"Byłem u Leszka...", "Józek popiera ten pomysł...".

Biznesmen związany z lewicą: - Ma swobodny wstęp do Kancelarii Premiera.
Niedawno w szczegółach opisał mi skrywany plan rządowy, dotyczący pewnego
przedsięwzięcia gospodarczego. To były informacje z pierwszej ręki.

Działacz dawnego SdRP: - Cała ta sytuacja świadczy o tym, że premierem nie
zostaje się solo. Jest układ, z którego ciężko się wyrwać.

Wysoki rangą oficer dawnego UOP nazywa Huszczę "śluzą", czyli kimś, kto
wprowadza różnej maści biznesmenów do gabinetów ludzi rządzących państwem.
- Huszcza ma teraz "żniwa", bo władzę mają jego najbliżsi koledzy -
opisuje.

Koronnym przykładem jest ustawa o grach losowych. - Angażując się w tę
sprawę, Wiesław przesadził, bo od tych automatów jest blisko do mafii. Jak
obok jest mafia, to trzeba spier..., a nie myśleć o interesach - mówi
znajomy byłego kasjera lewicy.

W zeszłym roku Huszcza mocno zaangażował się w plan "międzygalaktycznej
inwestycji" Vahapa Toya, który obiecywał, że zrobi z Białej Podlaskiej Las
Vegas.

- W tej sprawie wydreptał ścieżki w niejednym ministerstwie. Pozbawiony
ekonomicznej podstawy projekt żył swoim życiem przez wiele miesięcy. Pomysł
mocno wspierał Leszek Nikolski. Prosił mnie, żebym przyjął Toya i Huszczę
oraz żebym traktował ich plany poważnie. To ostatnie było najtrudniejsze -
opowiada jeden z ministrów. Prezydent określił cały pomysł mianem
fantasmagorii. - Jeżeli wokół tego projektu działa pan Huszcza, to dla mnie
wiarygodność jest zerowa - powiedział we wrześniu 2002.

Wiesław Huszcza torował też drogę grupie biznesmenów o wątpliwej
przeszłości, którzy chcieli zostać pośrednikami w handlu ropą między Rosją
i Polską. Namawiał, bez powodzenia, poprzedni zarząd Mennicy, by
zaangażował się w produkcję... biopaliw. Przedstawiał szefom tej spółki
plan produkcji biokomponentu z importowanego oleju palmowego. Pozwalał na
to słynny zapis o "innych roślinach" w ustawie biopaliwowej.

Mennica Państwowa, a dokładniej jej spółka córka o nazwie Mennica Invest,
utopiła w interesach z Huszczą i jego partnerami miliony złotych. W
kwietniu 2003 r. okazało się, że Mennica Invest ma blisko 30 mln złotych
długów. Jednym z powodów tych kłopotów było poręczenie, bez zabezpieczeń,
zobowiązań spółki, w której pierwsze skrzypce grał Huszcza. Zwolnionymi
prezesami Mennicy Invest interesuje się teraz prokuratura.

W podobny sposób blisko 20 milionów straciło Stołeczne Przedsiębiorstwo
Handlu Wewnętrznego. Jan G., były już zarządca SPHW a prywatnie znajomy
Huszczy od lat, zastawiał m.in. wartościowe nieruchomości państwowej
spółki, a uzyskiwane na tej podstawie pieniądze z kredytów bankowych
trafiały do spółek związanych z byłym skarbnikiem lewicy. Wszystko działo
się pod nosem SLD-owskiego wojewody Leszka Mizielińskiego. G., już z
zarzutami prokuratorskimi na karku, był gościem imieninowego przyjęcia u
Huszczy. Z informacji "Rz" wynika, że w CBŚ są co najmniej trzy doniesienia
związane z działalnością biznesową byłego kasjera lewicy.

Z historii takich, jak sprawa Mennicy czy SPHW, Huszcza wychodzi bez
szwanku. - Niech już przyjdzie nowy układ! Niech to wyczyści!, Tylko czy
wyczyści? - żałośnie wzdycha związany z lewicą szef dużej spółki, który
trafił w interesach na Huszczę.

Huszcza dzieciom

Znajomy Huszczy wyciąga z kieszeni jego wizytówkę. - Dostałem od niego w tym
miesiącu - objaśnia. Na wizytówce jest błękitne logo UNICEF i napis:
"Wiesław Huszcza. Członek Rady Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF".
Wiceprzewodniczący tej Rady ks. Lech Tranda jest załamany: - Wiedziałem, że
będzie z tego afera. Na początku grudnia postawiłem ultimatum, że Huszcza
musi odejść do 15 stycznia. Jeśli tego nie zrobi, to odejdę ja i pewnie
kilka innych osób.

Huszcza został wybrany do Rady organizacji pomagającej dzieciom w zeszłym
roku przez siedemdziesięciu członków założycieli. W kilkuosobowym gremium
obok Huszczy zasiadają m.in. Tomasz Sielicki z ComputerLandu oraz senator
Robert Smoktunowicz.

- Wpada na posiedzenie. Po chwili dzwoni jego telefon i wtedy wychodzi. Tyle
go widzimy - opisuje aktywność Huszczy ks. Tranda.

Huszczę łatwiej spotkać w restauracji Landa, w pobliżu Mennicy. Jest tam
witraż przedstawiający biznesmena i jego partnera w interesach Sławomira
Ambroża, byłego rugbistę z Trójmiasta, który na początku przemian stawiał
blaszane hale na placu Defilad w Warszawie i handlował kiełbaskami z
Ukrainą. Obaj panowie byli zaangażowani finansowo w działalność tej
restauracji. W niej podejmują obiadami wpływowych posłów, ministrów,
generałów z MSWiA, czasem prokuratorów. Niedawno Mennica odcięła knajpie
prąd, bo właściciele od dawna nie płacili rachunków, ale ludzie z
restauracji są pomysłowi. Przed wejściem ustawili ciężarówkę z wielkim
agregatem, który produkuje prąd dla Landy. Na tylnych drzwiach tej
ciężarówki jest napis: "No problem".

Zdjęcia Piotr Kowalczyk

KOMENTARZE
Tajemnice III RP

Nazwisko Wiesława Huszczy rzadko trafia na łamy gazet. Od z górą dziesięciu
lat nie sprawuje on ważnych urzędów ani funkcji publicznych. Nie był i nie
jest członkiem rządu, nie należy też do przywódców politycznych, nie ma
miejsca w parlamencie. A jednak jego wpływy są większe niż niejednego
ministra, posła czy senatora. Skąd się biorą? Gdzie tkwi sekret kariery
Wiesława Huszczy w III Rzeczypospolitej?

Były skarbnik lewicy swoją pozycję zawdzięcza czasom ustrojowej
transformacji, gdy na ruinach systemu komunistycznego ludzie PZPR budowali
swoje nowe kariery, wybierając przyszłość. Ratowanie majątku zgromadzonego
przez partię w latach dyktatury, przepoczwarzanie się właścicieli PRL w
biznesmenów, przeprowadzenie postkomunistów na drugi brzeg transformacji -
Huszcza był jednym z motorów tej operacji.

Jaką rolę w tym wszystkim odegrały polskie i sowieckie służby specjalne -
nie wiemy do dziś. Nie znamy także szeregu innych tajemnic świata
postkomunistycznej polityki, w którym - o czym świadczą ujawnione w tym
roku afery: Rywina, lekowa czy starachowicka - tak wiele jest korupcji i
ciemnych interesów. Tę wiedzę posiada najwyraźniej Wiesław Huszcza. Czyż
nie to właśnie stanowi o jego pozycji - mimo biznesowych porażek, afer i
kompromitacji?

Człowiek, któremu liczni ministrowie i najwyżsi urzędnicy w państwie,
premiera nie wyłączając, szeroko otwierają drzwi, symbolizuje ukryte
powiązania między biznesem a polityką - jedno z głównych źródeł choroby
polskiej demokracji. Dopóki tacy ludzie jak Wiesław Huszcza będą grać rolę
szarych eminencji, dopóty małe są nadzieje na wyzdrowienie.

Jan Skórzyński
Materiał źródłowy:Rzeczpospolita 2003.12.27
Autor Michał Majewski Jan Skórzyński
Tytuł Nietykalny; Tajemnice III RP
Podtytuł Portrety Wiesław Huszcza; Komentarz
Data wydania 2003.12.27
Dział gazeta/Plus Minus
--
===opix===




"opix" <opix777@0net.eu> wrote in message news:ejq50a$7em$1@news.onet.pl...
[color=blue]
> ===opix===[/color]

wez ty boukun idz spac juz...

P.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright Š 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates