|
takie tam... |
|
ciekawy jestem ile sie Warszawa zmienila.
czy to nadal miasto pelne chamstwa, bydla, innych mend itd.
wpomnienie
1. kiedy jeszcze bylem maly (18 lat, pozne lata 80te) przyjechalem do Warszawy, pozno wieczor szukam jak sie gdzies dostac.
zaczepiam jakiegos taksowakarza. Otwiera jakis gruby Maciek szybe, czego chcesz, chce pojechac tu i tam, zamnknij dzwi spadaj.
2. kiedys pare lat pozniej jechalel autobusem nie trzymalem sie zbyt mocno poreczy i jak kieroiwca nagle zachamowal polecialem pare krokow w kieruku jakiegos goscia ktory mnie jecze odepchnal (popchnal reka)
oduchowo przprosilem ze to nie moja wina przeciez (mialem spozniony refleks zamiast chamowi przywalic), uslyszalem stul pysk.
Dalsze wspomnienia w kolejnym wydaniu
[color=blue] > Dalsze wspomnienia w kolejnym wydaniu >[/color] mam nadzieje ze nie bedzie dalszych...ale jesli musisz to raczej alt.pl.frustraci
"Miecio" napisał: [color=blue] > czy to nadal miasto pelne chamstwa, bydla, innych mend itd.[/color]
Tak, a nawet bardziej gdyż coraz więcej takich Mieciów tu przyjeżdża. [color=blue] > 1. kiedy jeszcze bylem maly (18 lat, pozne lata 80te) przyjechalem do > Warszawy, pozno wieczor szukam jak sie gdzies dostac. > > zaczepiam jakiegos taksowakarza. Otwiera jakis gruby Maciek szybe, > czego chcesz, chce pojechac tu i tam, zamnknij dzwi spadaj.[/color] [color=blue] > [...] jechalel autobusem nie trzymalem sie zbyt mocno poreczy i jak > kieroiwca nagle zachamowal polecialem pare krokow w kieruku jakiegos > goscia ktory mnie jecze odepchnal (popchnal reka)[/color]
Podjeżdżamy we trzech, prosze ja kogo, spokojnie pod kolejne klatkie schodowe i czekamy, zaczem Zenek wytoczy te kubły ze śmietnika i opróżni je do paki. Niemrawo mu to szło, bo tu już wieczór a chłopak ma sie rozumieć, wyższe salonowe wykształcenie posiada i po cichu to robił, żeby mu lokatory bez okna nie cholerowały. Widze, że na dłuższe robote sie zanosi i nadmieniam do szwagra: Leoś, zaczem wróciem do domu, to Gienia już dawno kimać będzie i cholere w bok nam da, a nie kolacje. Znakiem tego musiem sie pożywić czem kto ma. Szwagier na to wyciągnął z kieszeni piersióweczkie a z drugiej ogórka i dalej gazować a także samo zakąszać. Złość mię wzięła na te łachudre, bom sam był na czczo duszy a pić, ma sie rozumieć, nie mogłem więc otwarłem szybkie coby Zenka trochie wylegurować. Patrze, a tu jakaś lebiega mizerna kiwa mnie sie przy szoferce. Najsamprzód pomyślałem, że to tutejszy cieć, bo obciuchany był w we walonki i także samo w we kufajkie. - Czego pan chcesz? - pytam więc grzecznie. - Pojechać chciałem tu i tam - on mnie na to zaznacza. Złość mnie wzięła na te lebiegie, co leguralnej śmieciarki od taksówki odróżnić nie umie i na szwagra moczymorde a także samo na Zenka, że sie tak guzdrze. - Spadaj, głodny frajerze - mówie - a transportem miejskiem to nie łaska? - Kiej mnie właśnie wygruzili z autobusu, bom kure i mendel jajek trzymał pod de pachom i nie miałem czem się chycić poręczy, wiencem latał po całem autobusie i możliwość, że wlazłem jednemu takiemu na odcisk A najgorsze, że on sie zaraz obraził, scholerował mnie od ostatnich i na kuniec blache wyjmnoł i bileta kazał se pokazać. A skund ja miał go mieć, skorom całe forse na furmankie do Warszawy wydał? Jeszcze jajca sie mnie potłukli a kure w całem tem zamięszaniu któś podchędożył. Poratujcie, moiściewy! - Widzicie go, hrabia de Nędza, na bilet nie ma a taksówkamy mu sie zachciało bradziażyć - niespodziewanie wtrącił się szwagier, któren już wykończył był piersióweczkie - dalej jazda na piechote, bo czem twardem zaraz pogonie. Widze, że krewa będzie bo szwagier wziął gazrurkie i zaczął drzwi otwierać, więcem go na powrót usadził. - Zamknij drzwi i morde - mówie mu - policje państwowe na łeb nam sprowadzisz i nieprzyjemność będzie, bo bez te twoje piersiówkie w szoferce wanieje niczym w gorzelni na Ząbkowskiej przed wojną, wychowańcu monopolowy! A że Zenek właśnie zabębnił w dach, że już możem jechać dalej, znakiem tego zakręciłem szybkie i pojechaliśmy. Ów domniemany dzwoniec coś tam jeszcze pokrzykiwał, alem nic nie mówił, żeby szwagra już nie drzaźnić. I tak marne tej lebiegi widoki, aby bez przefasonowanego oblicza do się na wieś wrócił, bo od jego wrzasków cała kamienica się pobudziła, a wiadomo, że u nasz na Szmulkach nikt nie lubi, jak mu sie pierwszy pijacki sen przerwie. A w zdenerwowaniu na tle ankoholowem łatwo można taką mantykie znieważyć grubem słowem i pustą butelką. [color=blue] > Dalsze wspomnienia w kolejnym wydaniu[/color]
Fajnie, będzie materiał do następnego odcinka z serii "Miecio w Stolicy".
JoteR
Użytkownik "JoteR" <joter@pf.pl> napisał w wiadomości news:fugnfh$o6t$1@news.interia.pl...
rewelka ;) chyba sie wrescie zbiore w sobie i jednak zorganizuje to "cafe pod minoga" w celu kolejnego przeczytania ;)
JoteR pisze: [color=blue] > Podjeżdżamy we trzech, prosze ja kogo(...) i pustą butelką.[/color]
:D [color=blue][color=green] >> Dalsze wspomnienia w kolejnym wydaniu[/color] > > Fajnie, będzie materiał do następnego odcinka z serii "Miecio w Stolicy".[/color]
Czekam :)
LL
-- [url]http://pl.youtube.com/watch?v=hkqqMPPg2VI[/url] *Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych dzwiekow - niektore przypominaja odglosy wielorybow i policyjna syrene, inne, jak u lemura wari, smiech szalenca.*
JoteR pisze: [color=blue] > Podjeżdżamy we trzech, prosze ja kogo, spokojnie pod kolejne klatkie > schodowe i czekamy, zaczem Zenek wytoczy te kubły ze śmietnika i opróżni > je do paki. Niemrawo mu to szło, bo tu już wieczór a chłopak ma sie > rozumieć, wyższe salonowe wykształcenie posiada i po cichu to robił, > żeby mu lokatory bez okna nie cholerowały. Widze, że na dłuższe robote > sie zanosi i nadmieniam do szwagra: Leoś, zaczem wróciem do domu, to > Gienia już dawno kimać będzie i cholere w bok nam da, a nie kolacje. > Znakiem tego musiem sie pożywić czem kto ma. Szwagier na to wyciągnął z > kieszeni piersióweczkie a z drugiej ogórka i dalej gazować a także samo > zakąszać. Złość mię wzięła na te łachudre, bom sam był na czczo duszy a > pić, ma sie rozumieć, nie mogłem więc otwarłem szybkie coby Zenka > trochie wylegurować. Patrze, a tu jakaś lebiega mizerna kiwa mnie sie > przy szoferce. Najsamprzód pomyślałem, że to tutejszy cieć, bo > obciuchany był w we walonki i także samo w we kufajkie. > - Czego pan chcesz? - pytam więc grzecznie. > - Pojechać chciałem tu i tam - on mnie na to zaznacza. > Złość mnie wzięła na te lebiegie, co leguralnej śmieciarki od taksówki > odróżnić nie umie i na szwagra moczymorde a także samo na Zenka, że sie > tak guzdrze. > - Spadaj, głodny frajerze - mówie - a transportem miejskiem to nie łaska? > - Kiej mnie właśnie wygruzili z autobusu, bom kure i mendel jajek > trzymał pod de pachom i nie miałem czem się chycić poręczy, wiencem > latał po całem autobusie i możliwość, że wlazłem jednemu takiemu na > odcisk A najgorsze, że on sie zaraz obraził, scholerował mnie od > ostatnich i na kuniec blache wyjmnoł i bileta kazał se pokazać. A skund > ja miał go mieć, skorom całe forse na furmankie do Warszawy wydał? > Jeszcze jajca sie mnie potłukli a kure w całem tem zamięszaniu któś > podchędożył. Poratujcie, moiściewy! > - Widzicie go, hrabia de Nędza, na bilet nie ma a taksówkamy mu sie > zachciało bradziażyć - niespodziewanie wtrącił się szwagier, któren już > wykończył był piersióweczkie - dalej jazda na piechote, bo czem twardem > zaraz pogonie. > Widze, że krewa będzie bo szwagier wziął gazrurkie i zaczął drzwi > otwierać, więcem go na powrót usadził. > - Zamknij drzwi i morde - mówie mu - policje państwowe na łeb nam > sprowadzisz i nieprzyjemność będzie, bo bez te twoje piersiówkie w > szoferce wanieje niczym w gorzelni na Ząbkowskiej przed wojną, > wychowańcu monopolowy! > A że Zenek właśnie zabębnił w dach, że już możem jechać dalej, znakiem > tego zakręciłem szybkie i pojechaliśmy. Ów domniemany dzwoniec coś tam > jeszcze pokrzykiwał, alem nic nie mówił, żeby szwagra już nie drzaźnić. > I tak marne tej lebiegi widoki, aby bez przefasonowanego oblicza do się > na wieś wrócił, bo od jego wrzasków cała kamienica się pobudziła, a > wiadomo, że u nasz na Szmulkach nikt nie lubi, jak mu sie pierwszy > pijacki sen przerwie. A w zdenerwowaniu na tle ankoholowem łatwo można > taką mantykie znieważyć grubem słowem i pustą butelką. >[color=green] >> Dalsze wspomnienia w kolejnym wydaniu[/color] > > Fajnie, będzie materiał do następnego odcinka z serii "Miecio w Stolicy". > > JoteR[/color]
Witam!
Brawo! Stefan znad chmurki siem usmiechnal... Czeka na ciag dalszy!
Uklony
kpawlak -- Tylko nie po oczach!! Tylko nie polityka!!! :)) Witryna P.R.W.: [url]http://www.prw.waw.pl/[/url] .....a PKiN im. Jozefa Wissarionowicza ksywa bandycka "Stalin" - IMHO powinien zostac zburzony! "kpawlak to jad w najczystszej postaci, łatwo się samemu zatruć"
Dnia Sun, 20 Apr 2008 18:32:46 -0400, Miecio napisał(a): [color=blue] > 2. kiedys pare lat pozniej jechalel autobusem nie trzymalem sie zbyt mocno > poreczy i jak kieroiwca nagle zachamowal polecialem pare krokow w kieruku[/color]
No to masz źródło chamstwa :]
-- ŁK (22.04.2008 00:40:27)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpruchnik.xlx.pl
|
|
|
|
|
Linki |
|
|
|
|