ďťż
Warszawa rozpoczyna walkę z billboardami - kiedy u nas??
ďťż
Start
takie tam...
 
[url]http://www.zw.com.pl/artykul/2,294429_Bat_na_reklamy.html[/url]

Jest już antidotum na szpetne billboardy i płachty zasłaniające okna. ‼ŻW”
dotarło do projektu zmian w ustawach. Propozycje stolicy mogą być
estetycznym ratunkiem dla całej Polski. Dzisiaj trafią na biurko ministra
infrastruktury - dowiedziało się Życie Warszawy.

Wielka płachta ze skałą w kształcie fallusa wisiała na kamienicy przy
Krakowskim Przedmieściu – naprzeciw kościoła św. Anny. Ustawione bez zgody
konserwatora zabytków billboardy nadal są obok pomnika Polskiego Państwa
Podziemnego przy Wiejskiej. Telewizor wielkości 400 mkw. zasłania okna
mieszkańcom budynku na rogu al. Solidarności i Jana Pawła II.– Nielegalna
reklama stała się problemem nie tylko estetycznym, ale też społecznym. Nie
godzę się na to, żeby warszawiacy żyli w zaciemnionych domach, za płachtami
reklam – mówi ‼ŻW” prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Urzędnik: nie mam broni

Dotarliśmy do przygotowanych w ratuszu nowelizacji: prawa budowlanego i
ustawy o planowaniu przestrzennym. Stworzyli je urzędnicy, którzy od lat
narzekają na brak ‼narzędzi prawnych” w boju z armią prawników z firm
reklamowych. Wzorowali się na regulacjach we Francji i w Niemczech. Dziś
projekt trafi na biurko wiceministra infrastruktury Olgierda Dziekońskiego.
W listopadzie może zostać przedłożony Sejmowi.

– Proponujemy powierzyć samorządom możliwość sporządzania prawa miejscowego
w sprawie reklam – mówi naczelnik Wydziału Estetyki Miasta Tomasz Gamdzyk.
– Dzięki temu powstałby np. kodeks reklamowy dla Warszawy, który
szczegółowo określiłby dopuszczalną liczbę nośników, ich wielkość,
odległość od siebie itd. I to także na działkach prywatnych w granicach
miasta – wyjaśnia.

Billboardy i płachty umieszczone bez tzw. miejskiej rejestracji podlegałyby
nakazowi rozbiórki i drakońskim karom – po 100 zł dziennie za metr
kwadratowy reklamy.

To znaczy, że właściciciel płachty na rogu al. Solidarności i Jana Pawła II
płaciłby ponad 40 tys. zł dziennie. Na dodatek potencjalne kary byłyby
naliczane już od decyzji organu pierwszej instancji.

A jak jest dzisiaj? Firmom opłaca się przeciągać odwołania w instancjach,
bo grzywny są niewspółmiernie małe wobec reklamowych zysków. Co więcej,
naliczane dopiero po wyczerpaniu procedury odwoławczej.

Urzędnicy mają też pomysł, żeby reklamy niższe niż 4 m albo o powierzchni
nie większej niż 0,4 mkw. były traktowane jak śmieci. Dzięki temu stojące
między jezdniami rdzewiejące tabliczki ‼kebab”, ‼fryzjer”, ‼night club”
itd. służby miejskie będą mogły wywozić bez angażowania powolnego i
nieskutecznego nadzoru budowlanego.

Zdjąć płachty z okien

W ustawie o planowaniu przestrzennym prezydent miasta proponuje reklamowe
rygory ogólnokrajowe. Chodzi o odgórny zakaz zasłaniania okien i drzwi
budynków albo dopuszczalną wielkość billboardów (w miastach pow. 500 tys.
mieszkańców: 3 mkw. w ścisłym centrum i 9 mkw. poza nim).

Dla lukratywnej branży outdooru to byłby cios. O pomyśle ekipy Hanny
Gronkiewicz-Waltz prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej Lech Kaczoń
dowiedział się od nas.

– Samorząd może stworzyć reklamowe prawo lokalne. Ale zamiast restrykcji
potrzeba przemyślanej koncepcji. Równie dobrze można uchwalić zakaz wjazdu
czerwonych aut – ironizuje Kaczoń.

Prawo może wejść w życie za ok. pół roku. Władze Warszawy liczą na lobbing
innych samorządów. Projekt wysłały wczoraj do Unii Metropolii Polskich.

Tak się właśnie zastanawiam, kiedy wreszcie u nas Władza zacznie
interesować się tym parszywym śmietnikiem estetycznym za naszymi oknami...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright Š 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates