ďťż
Służba zdrowia zarabia za dużo !!!
ďťż
Start
takie tam...
 
Witam

Piszę, bo jak zestawie własne doświadczenia w obcowaniu z
tą służbą ze szczytnymi hasłami o dobru pacjenta to mnie
krew zalewa.

Szpital Barlickiego.
O godzinie 10.40 przybywamy do izby przyjęć ze
skierowaniem. - 87 letni teść zemdlał (po raz drugi w
ciągu 3 dni) i mocno się potłukł, zwłaszcza w okolice
żeber. Lekarz niedzielny (pogotowie nie przyjedzie)
natychmiast wypisuje skierowanie do szpitala z zaleceniem
konsultacji kardiologicznej i radzi Barlickiego bo ma
dyżur - jedziemy.

10.42 - odbierają skierowanie w Izbie Przyjęć - proszę
usiąść i poczekać.
10.45 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje z bólu na
ławce
11.00 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
11.30 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
12.00 - przychodzi lekarz, bada, i kieruje na prześwietlenie.
12.30 - po prześwietleniu, czekamy
13.00 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
13.30 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
14.00 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
14.30 - powiadamiają, że teść bedzie ogladany przez
neurologa, oglada, kieruje na tomograf głowy
15.00- po tomografie, czekamy
15.30 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
16.00 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
16.30 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
17.00 - powiadamiają, że teść będzie oglądany przez
laryngologa, ogląda, czekamy dalej
17.30 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
18.00 - na stanowcze żądanie podają wlew z 100 ml. chlorku
sodu jako znieczulenie, czekamy
18.30 - nic się nie dzieje tylko teść pojękuje...
19.00 - nic się nie dzieje, tylko teść pojękuje...
19.10 - oświadczają: że nic nie znaleźli i należy zgłosić
się do poradni po następne skierowanie do szpitala z
oddziałem kardiologi, bo oni takiego nie mają. To, że na
skierowaniu było o kardiologi, dla nich nie ma znaczenia.
19.11 - oświadczam głośno, w prostych i zrozumiałych
słowach, co o tym myślę.

W czasie całej wizyty nikt z mających misję i myślących
jedynie o dobru pacjenta - jak głośno zapewniano przy
strajkach - pracownikach służby zdrowia nie zainteresował
się, czy jeszcze boli, o zaproponowaniu czegokolwiek nie
wspominając. 87 letni człowiek siedział przez 9 godzin na
ławce i cierpiał 2 metry od pełnego poświecenia i
współczucia personelu medycznego. Może za cicho jęczał?

W tym czasie w izbie przyjęć było od 3 do 5 pań w bieli i
kilku panów (lekarzy?). Wspomnieć należy o dość częstych
wizytach jakże uciesznych panów ubranych w czerwone
wdzianka z napisem "ratownik medyczny". Rozmowy i śmiech
skutecznie umilały nam czekania a zapach kawy łagodnie
pieścił nasze nozdrza. Znam historie życia chyba
wszystkich tam obecnych pań oraz ich sąsiadów, bo ani na
moment panie wzajemnej konwersacji nie przerywały.
W tym czasie przywieziono 3 pijaków z rozbita głowa -
jeden po godzinie czekania wyszedł, czekały 3 osoby, pani
z dzieckiem po 2 godzinnym czekaniu na neurologia też wyszła.
W pobliżu nie ma nawet automatu z kawa czy herbatą.

Nikt nie poinformował, ile będziemy czekać, (chciałem
wyjść i coś kopić do picia). Kilkanaście moich pytań miało
jedną odpowiedź - czekamy na lekarza.
Podsumowanie wizyty - 3 badania, rentgen żeber i tomograf
głowy i ponad 9 godzin twardej ławki bez jedzenia i picia
i konkluzja zawarta już w skierowaniu.

Moim zdaniem, za taka pracę, to oni zarabiają za dużo.

Sprywatyzować to wszystko jak najszybciej.
Słyszał ktoś o srajku czy protestach dentysow albo
wetewrynarzy?

Pozdrawiam
WW



WW pisze:[color=blue]
> Witam
>[/color]

Tyle, że grupa to za mało.
Spróbuj pchnąć to do gazety jakiejś.
Przeciętny brukowiec w stylu Expressu albo DŁ może by wydrukował :)

gawfron pisze:[color=blue]
> WW pisze:[color=green]
>> Witam
>>[/color]
>
> Tyle, że grupa to za mało.
> Spróbuj pchnąć to do gazety jakiejś.
> Przeciętny brukowiec w stylu Expressu albo DŁ może by wydrukował :)[/color]

To na nic.
Teraz lekarzy oceniają WYŁĄCZNIE ich koledzy. Wszak w
naszym raju sprawy o błędy lekarskie zakończone
przyznaniem, że lekarz popełnił błąd, można na palcach
jednej reki zliczyć - na przestrzeni 10 lat !!!!!!!!.
Stawiam dolary przeciwko fistaszkom, że jak by doszło co
do czego, to każdy z tych lekarzy miał nie cierpiące
zwłoki, groźniejsze przypadki, ale natychmiast po ich
załatwieniu kapcie pogubił biegnąc na Izbę Przyjęć.

Dopóki szpital nie będzie miał właściciela i nie będzie
traktowany jak miejsce pracy, tak długo personel będzie
przechadzał się arogancko korytarzami, patrząc z wysokości
powołania na maluczkich nieszczęśników, pokornie
czekających na jaśnie pana doktora.
Zapewne nie raz widzieliście taki chód - siedząc lub
stojąc u drzwi na szpitalnym korytarzu.

Dopóki 5 osób będzie robiło cały dzień to, co jedna może
zrobić w 3 godziny, tak długo nasze składki będą
wyrzucaniem pieniędzy w błoto.

Jak to jest, że prywatnemu opłaca się umowa z NFZ a
państwowemu nie - zastanawiające nieprawdaż ?

Pozdrawiam
WW
p.s.
Nawet nie przypuszczałem, że znam takie słowa, jakich w
swym komentarzu użyłem.
Tyle lat po wojsku a tu proszę - siedziały w zakamarkach i
czekały na właściwą okazje :-P

WW pisze:
[color=blue]
> Dopóki szpital nie będzie miał właściciela i nie będzie traktowany jak
> miejsce pracy, tak długo personel będzie przechadzał się arogancko
> korytarzami, patrząc z wysokości powołania na maluczkich nieszczęśników,
> pokornie czekających na jaśnie pana doktora.
> Zapewne nie raz widzieliście taki chód - siedząc lub stojąc u drzwi na
> szpitalnym korytarzu.[/color]

Ja to się zawsze zastanawiam jak fantastycznie większość (nie wszyscy!
czasem naprawdę bywają inni i dla nich czapki z głów) "białych kitli"
wyćwiczyła zdolność lekceważenia "ludzików".
Dla nich "ludziki" nie istnieją, dopóki sami nie zdecydują że ma być
inaczej. Dokładnie tak jak w Twoim opisie.

To się widzi od pierwszego strzału: siedzi kobitka za ladą, ktoś
przychodzi spytać o cokolwiek, ona zaczyna układać coś-tam w regałach.
Nikogo więcej w zasięgu wzroku nie ma, nic super pilnego nie ma do
zrobienia, ale nie. Dopóki nie skończy nie ma szans nawet żeby spojrzała
na petenta.

W normalnej firmie tłumaczy się ludziom, że jeśli nie mogą przerwać
jakiejś pracy to mają spojrzeć (!) na klienta i powiedzieć "przepraszam,
muszę to skończyć i zaraz się Panem zajmę" lub coś w tym stylu.

Pieprzenie o niskich pensjach, małych nakładach, wietrze w oczy i drodze
pod górę niczego w tej kwestii nie wyjaśnia.

Pozdro
--
Borafu



JBART pisze, a olek odpowiada ...

|| Trochę tu wszędzie dużo jadu, myślę,

taaa ... oczywiście
zróbmy tak że będę mógł ze swoimi składkami zrobić co chce
i możesz sobie pisać o poprawnie przeprowadzonych kompleksowych badaniach
ja skorzystam z innych miejsc


Użytkownik "WW" <wuwu0@vp.pl> napisał w wiadomości
news:hc49u4$qv7$1@atlantis.news.neostrada.pl...[color=blue]
> gawfron pisze:[color=green]
>> WW pisze:[color=darkred]
>>> Witam
>>>[/color]
>>
>> Tyle, że grupa to za mało.
>> Spróbuj pchnąć to do gazety jakiejś.
>> Przeciętny brukowiec w stylu Expressu albo DŁ może by wydrukował :)[/color]
>
> To na nic.
> Teraz lekarzy oceniają WYŁĄCZNIE ich koledzy. Wszak w naszym raju sprawy o
> błędy lekarskie zakończone przyznaniem, że lekarz popełnił błąd, można na
> palcach jednej reki zliczyć - na przestrzeni 10 lat !!!!!!!!.
> Stawiam dolary przeciwko fistaszkom, że jak by doszło co do czego, to
> każdy z tych lekarzy miał nie cierpiące zwłoki, groźniejsze przypadki, ale
> natychmiast po ich załatwieniu kapcie pogubił biegnąc na Izbę Przyjęć.
>
> Dopóki szpital nie będzie miał właściciela i nie będzie traktowany jak
> miejsce pracy, tak długo personel będzie przechadzał się arogancko
> korytarzami, patrząc z wysokości powołania na maluczkich nieszczęśników,
> pokornie czekających na jaśnie pana doktora.
> Zapewne nie raz widzieliście taki chód - siedząc lub stojąc u drzwi na
> szpitalnym korytarzu.
>
> Dopóki 5 osób będzie robiło cały dzień to, co jedna może zrobić w 3
> godziny, tak długo nasze składki będą wyrzucaniem pieniędzy w błoto.
>
> Jak to jest, że prywatnemu opłaca się umowa z NFZ a państwowemu nie -
> zastanawiające nieprawdaż ?
>
> Pozdrawiam
> WW
> p.s.
> Nawet nie przypuszczałem, że znam takie słowa, jakich w swym komentarzu
> użyłem.
> Tyle lat po wojsku a tu proszę - siedziały w zakamarkach i czekały na
> właściwą okazje :-P[/color]

W takich chwilach właśnie człowiek uświadamia sobie, że lepiej by wyszedł na
tym, gdyby jego składki szły w całości do prywatnej firmy jako abonament na
leczenie... Tam ci sami lekarze w kilka sekund zajęliby się teściem nie
drapiąc się po łbach i zganiając jeden na drugiego.

WW wrote:
[color=blue]
>
> Dopóki 5 osób będzie robiło cały dzień to, co jedna może
> zrobić w 3 godziny, tak długo nasze składki będą
> wyrzucaniem pieniędzy w błoto.[/color]

ostatnio odbierałem żone ze szpitala
była razem z dzieckiem
więc opłata 15 zł za łóżko - oczywiście - sprawa dyskusyjna - ale nie będę
dyskutować

idę zapłacić (szpital Łagiewniki)
widzę duży napis KASA no to jestem w domu
błąd, pani odsyła mnie do pokoju nr x - dział windykacji - uh
dział windykacji - 2 panie - obie robia to samo - windykują moje 2
należności (dwie - bo współlokatorka żony tez mnie poprosiła o wpłacenie)
po zwindykowaniu mam iśc zapłacić - oczywiście do pokoju KASA
idę - 3 panie
jedna pani - ta najbardziej informatyczna pisze "na komputrze"
druga siorbie herbatę i patrzy się na szybki palec wskazujący tej
informatycznej
trzecia stoi za plecami informatycznej i lampi się w monitor

zapłacenie 30 + 45 zł zajęło 20 min

i tak mnie naszło - 5 etatów - pewnie jedna z nich to główna księgowa
daje to jakieś 12-15 tysięcy obciążeń miesięcznych dla szpitala
zatrudnili by jedną Jadzię - przeszkolili informatycznie coby pisała dwoma
palcami wskazującymi i zatrudnili firmę zewnętrzą do obsługi księgowości...
zwolniłby się jeden pokój który nawet jakby stał pusty - to generowałby
oszczędności (ogrzewanie, czajnik elektryczny nie robiłby 15 herbatek
dziennie)
ale do tego chyba trzeba doktorat z zarządzania mieć .... a u nas to nie
wystarcza by zarządzać szpitalem...

[color=blue]
> Jak to jest, że prywatnemu opłaca się umowa z NFZ a
> państwowemu nie - zastanawiające nieprawdaż ?[/color]

pamiętam jak u mnie na Stokach przekształcano przychodnię w prywatną
przychodnię z podpisaną umową na leczenie za free
było to z 10 lat temu - ale może pamięć mnie myli...
w nowy rok odbyło się przekształcenie
w listopadzie przed nowym rokiem byłem tam - standard, słuchaaam, że co?,
niech poczeka...
w lutym byłem jeszcze raz: dzień dobry Panu, w czym moge pomóc, dowidzenia,
na którą godzinę chciałby Pan umówić wizytę..

zamiast małego okienka z 10 szybkami - wybito mega dziurę - tak by wszyscy
się wyraźnie słyszeli...
normalna rejestracja...
przychodnia może nie jest wzorem designu...
ale zakres usług jakie świadczy z roku na rok się rozszerza...

da się - da się...
i jeszcze z uśmiechem....

--
pozdrawiam - Zbigniew Kruk
[url]www.zbigniewkruk.com[/url] <-- prywatna strona
[url]www.foto.forumslubne.pl[/url] <-- forum dla fotografow slubnych
[url]www.lodz.forumslubne.pl[/url] <-- forum dla par mlodych z okolic Łodzi

> Szpital Barlickiego.

1. jaki dyżur ma barlicki? dziwne skierowanie
2. nie wszystko złoto co się świeci, warto spojrzeć co jest brane pod uwagę
przez dających barlickiemu miejsce w czołówce najlepszych
3. praca w Ratownictwie wciąż czeka, skoro to takie radosne i przyjemne to
chyba warto udać się do tamtejszych kadr i zapytać o pracę
[color=blue]
> Podsumowanie wizyty - 3 badania, rentgen żeber i tomograf głowy i ponad 9
> godzin twardej ławki bez jedzenia i picia i konkluzja zawarta już w
> skierowaniu.[/color]

4. czyli konsultacje 3 specjalistów (ewent. prawie specjalistów), to że nie
udało się postawić rozpoznania, o niczym nie świadczy, to nie "ostry dyżur"
ani " dr House"
[color=blue]
>
> Moim zdaniem, za taka pracę, to oni zarabiają za dużo.[/color]

Jak w komentarzu nr 3.
[color=blue]
> Sprywatyzować to wszystko jak najszybciej.[/color]

Zgadzam się
[color=blue]
> Słyszał ktoś o srajku czy protestach dentysow albo wetewrynarzy?[/color]

Trochę tu wszędzie dużo jadu, myślę, że spowodowanego przede wszystkim
rozgoryczeniem wynikającym z niskiego poziomu empatii u personelu. Jak na
tyle czekania to myślę, że ilość badań całkiem niezła, ilość konsultacji
również, myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie. O USA można się
rozpisywać w temacie, portfel na pewno były dużo szczuplejszy.
Generalnie polecam znaleźć dobrego lekarza rodzinnego, unikać klinik i tym
podobnych patologii, nie nakręcać się i nie oglądać seriali o służbie
zdrowia, może poza "daleko od noszy"

Pozdrawiam
Jarek

Borafu wrote:
[color=blue]
> W normalnej firmie tłumaczy się ludziom, że jeśli nie mogą przerwać
> jakiejś pracy to mają spojrzeć (!) na klienta i powiedzieć
> "przepraszam, muszę to skończyć i zaraz się Panem zajmę" lub coś w
> tym stylu.[/color]

wprowadzenie OKeja w służbie zdrowia byłoby nawet większym wyzwaniem niż
wprowadzenie OKeja do PKO BP... ;]

w PKO BP się nie udało...
w służbie zdrowia tez się nie uda...

--
pozdrawiam - Zbigniew Kruk
[url]www.zbigniewkruk.com[/url] <-- prywatna strona
[url]www.foto.forumslubne.pl[/url] <-- forum dla fotografow slubnych
[url]www.lodz.forumslubne.pl[/url] <-- forum dla par mlodych z okolic Łodzi

olek pisze:[color=blue]
> JBART pisze, a olek odpowiada ...
>
> || Trochę tu wszędzie dużo jadu, myślę,
>
> taaa ... oczywiście
> zróbmy tak że będę mógł ze swoimi składkami zrobić co chce
> i możesz sobie pisać o poprawnie przeprowadzonych kompleksowych badaniach
> ja skorzystam z innych miejsc
>
>[/color]
Obawiam sie że trzeba to robić stopniowo żeby zakres usług się rozszerzał.

Zwróć uwagę że szpitali prywatnych jest niewiele w łodzi chyba tylko
położniczy.

Na początek to bym wprowadził ulgi dla tych którzy jakoś odciążając NFZ
lecząc się prywatnie. Spopularyzowały by się instytucje typu Medicover
(polecam), i a bogatsi może wywołali by popyt na szpitale prywatne. Ja
by można było odliczać ubezpieczenia zdrowotne to pewnie tu tez oferta
bys się rozwijała

Ale w czasa kryzysy nikt na ulgi niw pójdzie bo trzeba pakować grubą
kase w dziurę NFZ i publiczna służba zdrowia. Cholera za kilka miesięcy
znów dostanę PITa i zobaczę ile pieniędzy poszło w piz..

Ale wolę żeby szły całkowicie w piz.. niż maiłbym się próbować za nie
leczyć. I tego wam życzę

--
Z poważaniem
Bartosz Augustyniak,Łódź

> taaa ... oczywiście[color=blue]
> zróbmy tak że będę mógł ze swoimi składkami zrobić co chce
> i możesz sobie pisać o poprawnie przeprowadzonych kompleksowych badaniach
> ja skorzystam z innych miejsc[/color]

Możesz skorzystać na razie, bo większość tych miejsc bazuje na tym, że są
też te niedobre państwowe, a jak wycofasz swoją kasę z tych państwowych to
szybko się okaże, że na te inne już nie wystarczy tyle co teraz. Nie mówiąc
już o tym, że Państwo i tak weźmie od Ciebie na opiekę nad najuboższymi. bo
taka jest rola państwa...

pozdrawiam
Jarek

> da się - da się...[color=blue]
> i jeszcze z uśmiechem....[/color]

to z zarządzania wspomniany barlicki od lat już słynie w PL :-)

pozdrawiam
Jarek

> Trochę tu wszędzie dużo jadu, myślę, że spowodowanego przede wszystkim[color=blue]
> rozgoryczeniem wynikającym z niskiego poziomu empatii u personelu. Jak na
> tyle czekania to myślę, że ilość badań całkiem niezła, ilość konsultacji
> również, myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
> dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie. O USA można
> się rozpisywać w temacie, portfel na pewno były dużo szczuplejszy.
> Generalnie polecam znaleźć dobrego lekarza rodzinnego, unikać klinik i tym
> podobnych patologii, nie nakręcać się i nie oglądać seriali o służbie
> zdrowia, może poza "daleko od noszy"[/color]

Chyba nie masz żadnego punktu odniesienia i dlatego piszesz coś takiego
"myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie"
Mam rodzinę za naszą zachodnią granicą (polacy, wyemigrowali) korzystają
ze zwykłego ubezpieczenia, płacą składki miesięczne (coś jak u nas)
Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem na własne oczy.
Wyznaczona godzina na wizytę i wyzyta odbywa się zgodnie z nią.
W poczekalni w termosach kawa, herbata, cukier, smietanka i fotele.
To jeszcze mało, na wyznaczony zabieg jak nie możesz sam dojechać to
przyjedzie po ciebie auto z kliniki (na koszt ubezpieczenia, oczywiście
wcześniej było uzgodnione)
Leżąc w szpitalu dostajesz menu z którego sobie wybierasz co będziesz jadł w
następny dzień.
Jedzenie smaczne i nie brakuje.
Pokoje jedynki, dwójki i trójki w niezłym standardzie, oczywiście TV,
toaleta i prysznic.
Nie są to jakieś informacje gdzieś tam zasłyszane, tylko od osoby zmuszonej
bezpośrednio do skorzystania z usług tamtejszej publicznej słuzby zdrowia.

Wiem, że niemcy są bogatszym krajem i na więcej ich stać, ale u nas "służba"
zdrowia to worek bez dna, nawet gdyby mieli taką samą kasę jak na zachodzie
poziom usług by się nie zmienił, to jest też sprawa mentalności.

Pozdarwiam


Użytkownik "boropi" <boropi_cyfrajeden@wp.pl> napisał w wiadomości
news:hc506v$1rr$1@nemesis.news.neostrada.pl...[color=blue][color=green]
>> Trochę tu wszędzie dużo jadu, myślę, że spowodowanego przede wszystkim
>> rozgoryczeniem wynikającym z niskiego poziomu empatii u personelu. Jak na
>> tyle czekania to myślę, że ilość badań całkiem niezła, ilość konsultacji
>> również, myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
>> dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie. O USA można
>> się rozpisywać w temacie, portfel na pewno były dużo szczuplejszy.
>> Generalnie polecam znaleźć dobrego lekarza rodzinnego, unikać klinik i
>> tym podobnych patologii, nie nakręcać się i nie oglądać seriali o służbie
>> zdrowia, może poza "daleko od noszy"[/color]
>
> Chyba nie masz żadnego punktu odniesienia i dlatego piszesz coś takiego
> "myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
> dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie"
> Mam rodzinę za naszą zachodnią granicą (polacy, wyemigrowali) korzystają
> ze zwykłego ubezpieczenia, płacą składki miesięczne (coś jak u nas)
> Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem na własne oczy.
> Wyznaczona godzina na wizytę i wyzyta odbywa się zgodnie z nią.
> W poczekalni w termosach kawa, herbata, cukier, smietanka i fotele.
> To jeszcze mało, na wyznaczony zabieg jak nie możesz sam dojechać to
> przyjedzie po ciebie auto z kliniki (na koszt ubezpieczenia, oczywiście
> wcześniej było uzgodnione)
> Leżąc w szpitalu dostajesz menu z którego sobie wybierasz co będziesz jadł
> w następny dzień.
> Jedzenie smaczne i nie brakuje.
> Pokoje jedynki, dwójki i trójki w niezłym standardzie, oczywiście TV,
> toaleta i prysznic.
> Nie są to jakieś informacje gdzieś tam zasłyszane, tylko od osoby
> zmuszonej bezpośrednio do skorzystania z usług tamtejszej publicznej
> słuzby zdrowia.
>
> Wiem, że niemcy są bogatszym krajem i na więcej ich stać, ale u nas
> "służba" zdrowia to worek bez dna, nawet gdyby mieli taką samą kasę jak na
> zachodzie poziom usług by się nie zmienił, to jest też sprawa mentalności.[/color]

widziałem osobiście szpitale w niemczech i widziałem inne placówki służby
zdrowia i z różnych korzystałem i dalej jestem przekonany, że mają tam to
przede wszystkim o czym mówiłem, a co ty też podkreślasz: osobne pokoje,
telewizory, obiadki, cukiereczki i wszystko co ładnie wygląda. Merytorycznie
jest znacznie gorzej, ale laików to cieszy... jak igrzyska w rzymie...
Żeby nie było, podejście do pacjenta jest wszędzie bardzo grzeczne, ale taki
jest cały zachód, nie tylko służba zdrowia, a jednocześnie cała prawie
Polska jest inna, nie tylko służba zdrowia> Takiego buractwa jak u nas
ciężko doświadczyć za zachodnią granicą.

pozdrawiam
Jarek

boropi wrote:
[color=blue]
> Chyba nie masz żadnego punktu odniesienia[/color]

Ja mam i sie z nim zgode.

i dlatego piszesz coś takiego[color=blue]
> "myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
> dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie"
> Mam rodzinę za naszą zachodnią granicą (polacy, wyemigrowali) korzystają
> ze zwykłego ubezpieczenia, płacą składki miesięczne (coś jak u nas)
> Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem na własne oczy.
> Wyznaczona godzina na wizytę i wyzyta odbywa się zgodnie z nią.[/color]

Kluczowym slowem w powyzszym zdaniu jest wyznaczona na godzine.
A nie izba przyjec w jedynym szpitalu, ktory ma akurat dyzur w
kilkusetysiecznym miescie.

[color=blue]
> W poczekalni w termosach kawa, herbata, cukier, smietanka i fotele.[/color]

To fakt.

[color=blue]
> Wiem, że niemcy są bogatszym krajem i na więcej ich stać, ale u nas "służba"
> zdrowia to worek bez dna, nawet gdyby mieli taką samą kasę jak na zachodzie
> poziom usług by się nie zmienił, to jest też sprawa mentalności.[/color]

Generalnie obsluga klienta w Pl lezy i kwiczy i to sie nie zmieni -
dluuuuuugo. (widze, ze jest lepiej niz np. przed 1989, ale jeszcze
conajmniej drugie tyle przed nami).

Zbyszek

Borafu ni au koto ha itsumo tanosii
[color=blue][color=green]
>> Dopóki szpital nie będzie miał właściciela i nie będzie traktowany
>> jak miejsce pracy, tak długo personel będzie przechadzał się
>> arogancko korytarzami, patrząc z wysokości powołania na maluczkich
>> nieszczęśników, pokornie czekających na jaśnie pana doktora.
>> Zapewne nie raz widzieliście taki chód - siedząc lub stojąc u drzwi
>> na szpitalnym korytarzu.[/color]
>
> Ja to się zawsze zastanawiam jak fantastycznie większość (nie wszyscy!
> czasem naprawdę bywają inni i dla nich czapki z głów) "białych kitli"
> wyćwiczyła zdolność lekceważenia "ludzików".
> Dla nich "ludziki" nie istnieją, dopóki sami nie zdecydują że ma być
> inaczej. Dokładnie tak jak w Twoim opisie.
>
> To się widzi od pierwszego strzału: siedzi kobitka za ladą, ktoś
> przychodzi spytać o cokolwiek, ona zaczyna układać coś-tam w regałach.
> Nikogo więcej w zasięgu wzroku nie ma, nic super pilnego nie ma do
> zrobienia, ale nie. Dopóki nie skończy nie ma szans nawet żeby
> spojrzała na petenta.
>
> W normalnej firmie tłumaczy się ludziom, że jeśli nie mogą przerwać
> jakiejś pracy to mają spojrzeć (!) na klienta i powiedzieć
> "przepraszam, muszę to skończyć i zaraz się Panem zajmę" lub coś w
> tym stylu.
> Pieprzenie o niskich pensjach, małych nakładach, wietrze w oczy i
> drodze pod górę niczego w tej kwestii nie wyjaśnia.
>[/color]
Obawiam się że to wychowanie w PRLu = "petent nasz wróg". Ale młodsze
pokolenie pokolenie ma życzliwsze podejście.

--
ALEX John Calder, generał lejtnant, Mobilizacja to wojna i innego
wytłumaczenia dla niej nie ma, B M Szaposznikow, Marszałek ZSRR.


Użytkownik "Zbyszek Tuznik" <zb_tuznik@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:hc5dfn$kpm$1@news.onet.pl...[color=blue]
> boropi wrote:
>[/color]
[color=blue]
> Generalnie obsluga klienta w Pl lezy i kwiczy i to sie nie zmieni -
> dluuuuuugo. (widze, ze jest lepiej niz np. przed 1989, ale jeszcze
> conajmniej drugie tyle przed nami).[/color]

Moim zdaniem zdecydowanie się poprawia. Ale tylko tam gdzie pracownicy mają
świadomośc że klient/petent to pośrednio ich pracodawca. Nie bedzie u nich
klientów to kramik się zwinie. A jak się kramik nei zwilnei to kilku
klientów wściekłych na nich spowoduje że oni z tym kramikiem się rozstaną. A
biurwy w przychodniach publicznych nie mają tej świadomości.

Wczoraj gdzieś znikneła laska wypisujaca zwolnienia dla pacjentów w
Medicore. Powiedzmy na jakiś 2-3 minuty (ledwo NIP znalazłe). Potem przez
cały czas przepraszała ze musialem na nią tyle czekać :)

Kiedyś obsługa wpuściła przed nas jakiegoś pacjenta i grafik runął :) (o
jakieś 10-15 minut), ale był wieczór a my z małym szkrabem. I coś wyraziłęm
się niezbyt głośno ale słyszałnie do żony że mnie wkurzyli i chyba musze
jakiegoś paszkwila napisać do biura obsługi. Po 2 minutach była pani
zarządzająca pielegniarkai z dużym pudłem Ferrero Rocher i przeprosinami.

W salonach samochodowych też się zmieniło podejście. Jeszcze jakieś 5-6 lat
temu jak braciszek kupował auto i jeździliśmy oglądać i gadać o warunkach
płatności to jak raz wyskoczyliśmy z działki w ciuchach roboczych to nik
jakoś nie chciał gadać. Już 2 lata temu było zupełnie inaczej. Nieważne jak
wyglądaliśmy i tak wszystko szybko i ze szczegółami (finansowe, bo
technicznie i tak czasem dno) można było się dowiedzieć.

Tak wiec tylko kwestia motywowania i wychowywania pracowników

Pozdrawiam
Bartek

[color=blue]
> Teraz lekarzy oceniają WYŁĄCZNIE ich koledzy. Wszak w
> naszym raju sprawy o błędy lekarskie zakończone p.s.
> Nawet nie przypuszczałem, że znam takie słowa, jakich w swym komentarzu
> użyłem.
> Tyle lat po wojsku a tu proszę - siedziały w zakamarkach i czekały na
> właściwą okazje[/color]

Masz na myśli tego "Wszaka"?
Nie bój się to małe zwierzątko i w pojedynkę nie groźne.;)

Pozdrawiam

Bartosz Augustyniak pisze:[color=blue]
>
> Użytkownik "Zbyszek Tuznik" <zb_tuznik@poczta.onet.pl> napisał w
> wiadomości news:hc5dfn$kpm$1@news.onet.pl...[color=green]
>> boropi wrote:
>>[/color]
>[color=green]
>> Generalnie obsluga klienta w Pl lezy i kwiczy i to sie nie zmieni -
>> dluuuuuugo. (widze, ze jest lepiej niz np. przed 1989, ale jeszcze
>> conajmniej drugie tyle przed nami).[/color]
>
> Moim zdaniem zdecydowanie się poprawia. Ale tylko tam gdzie pracownicy
> mają świadomośc że klient/petent to pośrednio ich pracodawca. Nie bedzie
> u nich klientów to kramik się zwinie. A jak się kramik nei zwilnei to
> kilku klientów wściekłych na nich spowoduje że oni z tym kramikiem się
> rozstaną. A biurwy w przychodniach publicznych nie mają tej świadomości.
>
> [...]
> Pozdrawiam
> Bartek[/color]

Tylko, że oni myślą: "Jak się kramik będzie zwijał, to my zastrajkujemy.
niech Państwo utrzymuje niedochodową placówkę, żebyśmy my mogli dostawać
kasę za 'nicnierobienie' "

Pozdrawiam,
Lopez


Użytkownik "Bartosz Augustyniak" <ogest@nosspam.toya.net.pl> napisał w
wiadomości news:hc6bjh$mlc$1@nemesis.news.neostrada.pl...[color=blue]
>
> W salonach samochodowych też się zmieniło podejście. Jeszcze jakieś 5-6
> lat temu jak braciszek kupował auto i jeździliśmy oglądać i gadać o
> warunkach płatności to jak raz wyskoczyliśmy z działki w ciuchach
> roboczych to nik jakoś nie chciał gadać. Już 2 lata temu było zupełnie
> inaczej. Nieważne jak wyglądaliśmy i tak wszystko szybko i ze szczegółami
> (finansowe, bo technicznie i tak czasem dno) można było się dowiedzieć.[/color]

Zależy od salonu. Np. w u Fiata na Jana Pawła pies z kulawą nogą
nie zainteresował się gdy oglądałem u nich swego czasu auto.
Panowie siedzieli i udawali że są bardzo zajęci.
I to był jeden z czynników decydujących
że nie pojawiłem się tam więcej
i Fiat ma jednego klienta mniej.

Pozdr. TC


Użytkownik "boropi" <boropi_cyfrajeden@wp.pl> napisał w wiadomości
news:hc506v$1rr$1@nemesis.news.neostrada.pl...[color=blue][color=green]
>> Trochę tu wszędzie dużo jadu, myślę, że spowodowanego przede wszystkim
>> rozgoryczeniem wynikającym z niskiego poziomu empatii u personelu. Jak na
>> tyle czekania to myślę, że ilość badań całkiem niezła, ilość konsultacji
>> również, myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
>> dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie. O USA można
>> się rozpisywać w temacie, portfel na pewno były dużo szczuplejszy.
>> Generalnie polecam znaleźć dobrego lekarza rodzinnego, unikać klinik i
>> tym podobnych patologii, nie nakręcać się i nie oglądać seriali o służbie
>> zdrowia, może poza "daleko od noszy"[/color]
>
> Chyba nie masz żadnego punktu odniesienia i dlatego piszesz coś takiego
> "myślę że na tak chwalonym zachodzie posiedzielibyście znacznie
> dłużej, a na te badania dostalibyście najwyżej skierowanie"
> Mam rodzinę za naszą zachodnią granicą (polacy, wyemigrowali) korzystają
> ze zwykłego ubezpieczenia, płacą składki miesięczne (coś jak u nas)
> Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem na własne oczy.[/color]

W Szwecji matka z córką ,która miała pękniętą skórę na głowie, posklejane od
krwi włosy i mdłości czekała półtorej godziny na lekarza na pogotowiu.
Dopiero słowiańska werwa i kilka żołnierskich słow obudziło urzędników zza
lady. Pogotowie państwowe.
zx


Użytkownik "WW" <wuwu0@vp.pl> napisał w wiadomości
news:hc3l4e$6ja$1@atlantis.news.neostrada.pl...
[...]>[color=blue]
> Moim zdaniem, za taka pracę, to oni zarabiają za dużo.
>
> Sprywatyzować to wszystko jak najszybciej.
> Słyszał ktoś o srajku czy protestach dentysow albo wetewrynarzy?[/color]

Popieram. Właśnie doświadczam SZ również w Barlickim. Co prawda pośrednio
poprzez chorą zrodziny ale bardzo często jestem na miejscu. Bardzo nierówna
kadra pielęgniarska pod wzgledem organizacji swojej pracy. Obiad już zimny a
insuliny nie ma. Chory słabo kontaktowy, to prawie nie je bo nikt nie będzie
przy nim siedział i karmił. Przez tydzień (!) lekarze nie mogli się
zdecydować kto prowadzi chorą. Ponoć jakieś nowe rozwiązania wprowadzone. A
dyplomów na ścianach...ISO takie, siakie, miejsce wysokie za jakość ,
podejście do pacjenta...
zx
aa, krew uczyły się panie pobierać chyba bagnetem. Wylewy na pół
przedramienia i to u bardzo wielu chorych. Wszyscy oni mają słabe ,pękające
zyły? Dziwne ,że w domu wzywane prywatnie potrafiły wyciągać krew z tkich
miejsc, że nawet nie wiedzieliśmy o podobnej możliwości. Pozostawała
kropeczka.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl
  •  
     
    Linki
     
     
       
    Copyright Š 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates