|
takie tam... |
|
Zdaje sie, ze dorobilismy sie świeckiej tradycji w Szczecinie. Rzecz wyglada tak. Najpierw ktos wynajmuje lokal w jakims duzym publicznym gmachu zarządzanym przez DEREKCJE (najczesciej jakies zabytkowe miernoty lub Nowa Rzutka i Przedsiebiorcza typu Kotecka). Lokal zaczyna funkcjonowac, powoli zdobywa popularnosc i marke. Krzepnie na rynku, ludzie zaczynaja go rozpoznawac, zaczyna byc dobrze kojarzony a ludzie zaczynaja sie tam umawiac jak u siebie i polecac go znajomym. Wtedy DEREKCJA nagle stwierdza ze mozna by cos tu dzieki temu uskutecznic i NIE ODNAWIA NAGLE UMOWY na kolejny okres. Knajpka sie wynosi, przenosi, w innym miejscu zaczyna wegetowac ale to juz nie to samo i wlasciwie od nowa musi zbudowac swoja marke. Lub upada. DEREKCJA natomiast otwiera cos innego - w zalozeniu lepszego, wykorzystujac popularnosc miejsca wywalczona i wypracowana przez poprzedniego najemce. Oto wlasnie kolejne takie miejsce stało sie ofiara podobnej praktyki tępych, bezmyslnych zarzadców kolejnego duzego publicznego gmachu. Poprzednio podobnie było ze Szwalnią - cicha, bezpretensjonalną knajpką gdzie coraz wiecej osób sie umawialo. Nagle zarzadca budynku stwierdzil ze ozywi starego trupa SCENE i dzieki cudzej pracy ugra cos dla swojej kieszeni. A wczesniej byl jeszcze Cityhall - pod Czerwonym Ratuszem, ktoremu tez w momencie, w ktorym zdobywal coraz wieksza popularnosc, nie odnowiono umowy bo DEREKCJA Czerwonego Ratusza stwierdziala ze ozywi innego kolejnego trupa - lokal dla kapitanów, ktory kiedys wegetowal jak bar mleczny i cieszyl sie "glebokim powazaniem". Dlaczego do diabła w Szczecinie zawsze musi sie tak dziac. W całym cywilizowanym swiecie lokal ktory zdobywa poklask, marke staje sie miejscowa atrakcja i dba sie o to zeby przetrwał a tutaj jakies miernoty postepuja wbrew interesowi miasta, nas wszystkich i paradoksalnie samych miejsc gmachów, ktorymi zarzadzają??!!
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plpruchnik.xlx.pl
|
|
|
|
|
Linki |
|
|
|
|